sobota, 28 lipca 2012

1



            W ciemnym pomieszczeniu było widać tylko światło z ekranu telewizora. Właśnie leciały wiadomości:
- Dzisiejszej nocy nastąpiła kradzież słynnego naszyjnika „Łzy królowej kier” z pilnie strzeżonego gmachu wystawy. Do tej pory nie zidentyfikowano sprawcy włamania, jednak policja nie daje za wygraną. – Mówiła prezenterka patrząc beznamiętnie w obiektyw – Połączymy się teraz z reporterem, który jest na miejscu wydarzenia – Na ekranie pojawił się mężczyzna, a w tle było widać funkcjonariuszy policji – Miejsce, w którym jeszcze niedawno znajdował się jeden z najdroższych naszyjników w Europie roi się teraz od policjantów, którzy szukają jakichkolwiek poszlak. Jest tu z nami komendant miejscowej policji. – W obiektywie pojawił się kolejny mężczyzna – Czy są już jakiejś podejrzenia co do sprawcy tego rabunku?
- Jedyne co udało nam się dowiedzieć o złodziejach to, że stosują dość niekonwencjonalną broń… - Powiedział komendant, a na jego twarzy było widać niezadowolenie.
- Złodzieje? Czyli wiadomo, że było to więcej osób niż jedna? Czy można wiedzieć jaka to była broń? – Reporter zaczął zadawać pytania.
- Wszyscy strażnicy, którzy pilnowali „Łzy królowej kier” zostali ogłuszeni bądź postrzeleni przez dwie osoby… - Mruknął policjant zerkając na pracę swojego zespołu – Bronią złodziei był łuk i patelnia…
W pomieszczeniu rozległ się śmiech i telewizor został wyłączony:
- No kto by pomyślał, że sprawdzając nasze kandydatki tak zawstydzimy policję! – Krzyknął rozbawiony mężczyzna i zapalił światło.
W pokoju znajdowało się trzech facetów – brunet, blondyn i szatyn; oraz dwie dziewczyny – szatynka i blondynka:
- Nie ma bata! Po czymś takim musimy was przyjąć do naszej bandy! Prawda Tosiek, Chris? – Spytał brunet wyraźnie rozbawiony.
- No jasne Vinc! – Odpowiedzieli chórem – Witamy was wśród nas!
Dziewczyny widocznie zadowolone zaczęły się śmiać, a na widok stawianego alkoholu wszystkim jeszcze się polepszył humor.

            Samochód pędził po drodze z zawrotną prędkością. Kierowca widocznie był zirytowany, bo wymijał wszystko co jechało wolniej, nawet nie myśląc by ściągnąć nogę z gazu. Było widać na niebie burzowe chmury jednak właściciel pojazdu nic sobie nie robił z tego, że może zaraz lunąć deszcz. Nagle auto zjechało z głównej drogi i pędziło teraz po szosie leśnej. Na horyzoncie pojawił się biała willa, przed którą się zatrzymało. Z samochodu wyszła kobieta, która bez chwili namysłu otworzyła drzwi z kopniaka, które z hukiem uległy sile uderzenia. Weszła do ciemnego przedpokoju i przez chwilę wpatrywała się w drzwi od salonu. Wyglądało to jakby chciała przez nie zobaczyć co się tam dzieje, w tym momencie na dworze lunął deszcz, jednak ona w ogóle się nie przejmując złą pogodą powoli podeszła do drzwi. Delikatnie chwyciła za klamkę i chwilę trzymała na niej rękę, lecz długo to nie trwało i pociągnęła za nią.

Nagle pokój rozjaśnił błysk pioruna i po chwili było słychać grzmot. Ktoś zapalił światło i od razu rzuciły się w oczy dwie osoby stojące w przejściu. Vincent trzymał jakiejś brunetce nóż przy gardle, a ona celowała mu z pistoletu w głowę. Kikami i Itamaki już miały zamiar sięgnąć po swoją broń, kiedy szef opuścił nóż:
- Asu jak nas wystraszyłaś… - Powiedział to rozbawionym tonem, a kobieta schowała swoją broń – Mogłaś nas uprzedzić, że przyjedziesz samochodem…
Asuma podniosła brew i ruchem ręki odrzuciła przeszkadzające jej kosmyki włosów:
- Jakbyś mnie słuchał to byś wiedział, że mój motor jest w naprawie i teraz jeżdżę samochodem – Odpowiedziała zirytowana i nagle jej spojrzenie zatrzymało się na dziewczynach – Kim są te dzieciaki?
Itami i Kikari spojrzały na siebie i już blondynka wstała z kanapy była gotowa podejść i rzucić jakimś tekstem, kiedy drogę jej zastąpił Vincent:
- Po pierwsze to nie są dzieciaki… Po drugie to są nowe członkinie i mam nadzieję, że wprowadzisz je do naszego świata. – Obrócił się do nowo zwerbowanych – Może się przedstawicie? – Spytał z uśmiechem.
Szatynka z westchnięciem wstała z kanapy i podeszła do koleżanki:
- Ja jestem Itamaki Ikadea. – Powiedziała i szturchnęła blondynkę.
- Kikari Souten… - Mruknęła ciągle urażona tekstem o dzieciakach.
Asu zmierzyła je wzrokiem po czym spojrzała na pozostałych członków, jakby szukając poparcia, którego zresztą nie znalazła:
- Nikt mnie nie wprowadzał i ja nikogo nie będę wprowadzać! – Syknęła i wyszła z pokoju.
- Aj… No i po kolacji…A miał być dzisiaj jakiś specjał Asu… - Mruknął zawiedziony Antoni uwieszając się na ramieniu Chrisa
- Ty tylko o jedzeniu myślisz… - Zarzucił mu i zrzucił jego dłoń ze swojego ramienia.
- A wy dziewczyny umiecie gotować?
           
- Jak to? – Rozległ się zdziwiony głos z innego pomieszczenia.
Itami podniosła głowę nad poduszką i zmarszczyła brwi, zastanawiając się przez chwilę o co chodzi. Nie mogąc nic wykombinować usiadła i miała zamiar rzucić poduszką w Kikari:
- Nawet o tym nie myśl… - Powiedział głos spod kołdry.
- Jak myślisz co się dzieje?
- Nie wiem… Ale chyba Vincent się bardzo zdziwił…
- Może powinnyśmy zejść… - Mruknęła szatynka podnosząc się z łóżka.
- Gdyby było to coś ważnego to by nas zawołali nie? – Spod kołdry wysunęła się blond czupryna, a po niej zielone oczy.
- No chodź… - Itami zabrała jej kołdrę i rzuciła na swoje łóżko – W końcu musimy się jakoś z nimi integrować!
- Nie… - Mruknęła i włożyła głowę pod poduszkę.
-Bo jak sięgnę po patelnie…
- Dobra już wstaję!
            Dziewczyny zeszły po schodach i zobaczyły, że światło pali się w salonie:
- Ale jesteś tego pewna? – Spytał Chris.
- W stu procentach! – Odpowiedziała zabierając w tym samym momencie Vincentowi papierosa z ust.
Kiedy przekroczyły tylko framugę drzwi zostały zaatakowane wzrokiem brunetki, nie da się przy czymś takim nie wzdrygnąć. Jednak po chwili jej spojrzenie stało się łagodne i ruchem dłoni wskazała im by usiadły na kanapie. Sama oparła się o parapet i zaciągnęła się papierosem:
- Tak czy inaczej nie zmienimy tego faktu, iż posiadamy tylko idealną kopię „Łez królowej kier”… - Mruknęła wypuszczając kłębek dymu z ust.
- Jak to kopię?! – Zdziwiła się blondynka.
- Normalnie kopię… Policja jak i właściciel spodziewali się, że będą próby kradzieży tego naszyjnika, więc sprytnie zostało zlecone utworzenie identycznej kopi jedynie o wiele bardziej tańszej… W razie kradzieży oryginał będzie bezpieczny. – Odpowiedziała i spojrzała przez okno.
- W takim razie oryginał musi ciągle się znajdować w Madrycie – Zauważył Antonio.
- Zgadza się, jednak właśnie w tym momencie zostaje on przygotowany do powrotu do Paryża – Odpowiedziała ponownie się zaciągając.
- Ale czy opancerzony wóz wyjeżdżający z muzeum nie będzie zbyt podejrzany jak na ostatnie okoliczności? – Spytała szatynka.
- Owszem, ale nic takiego nie będzie mieć miejsca – Wypuściła dym i zauważyła pytające spojrzenia nowych dziewczyn – Chodzi o to, że im jest nawet na rękę kradzież tej kopi, ponieważ bez obaw mogą przewieźć oryginał w normalnym samochodzie z dwoma funkcjonariuszami w cywilu… Rozumiecie?
- A my to wykorzystamy i zdobędziemy oryginał – Powiedział zadowolony Vincent. – Idźcie się spakować bo ruszamy za godzinę w stronę Francji.

            Samochód pędził hiszpańską autostradą, a na niebie było widać jeszcze gwiazdy. Za kierownicą siedział Antonio, a na miejscu obok niego Chris, który cały czas stukał w klawiaturę laptopa. Itami znudzona patrzyła za okno na samochody ciągle nie rozumiejąc dokładnie o co chodzi w tym planie, nawet podobnie miała Kikari, która grała na telefonie. Nie pasowała jej panująca cisza, a raczej zagłuszający ją stukot w klawiaturę:
- Kim jest Asuma? – Spytała chcąc jakoś zacząć rozmowę i zobaczyła w lusterku rozbawione spojrzenie Tośka
- Ja mam tłumaczyć, czy ty nas zaszczycisz swoją wypowiedzią? – Spojrzał na kolegę, który poprawiał okulary – Biorę to za nie… - Zaśmiał się.
Zainteresowana blondynka nagłym śmiechem schowała telefon:
- Asu… Bo tak ją nazywamy, ponieważ nie przepada za swoim pełnym imieniem – Wytłumaczył coś czego po prostu nie musiał – Jest u nas dość ważną osobą. Bo jak pewnie zauważyłyście, wiedziała o tym, że posiadamy kopię. Właśnie to ona jest odpowiedzialna za planowanie akcji i ewentualnie zbieranie informacji, chociaż robi to na zmianę z Chrisem – Tutaj szturchnął blondyna tym samym wybijając go z rytmu pisania.
W samochodzie rozległ się potok angielskich przekleństw w stronę szatyna, który się po prostu śmiał. Dziewczyny zdezorientowane, ale rozbawione też zaczęły się cicho śmiać. Dopiero po paru minutach wszyscy się uspokoili, a Kikari otarła łezkę w oku:
- Ona jest strasznie oziębła… - Zauważyła sięgając do torby po jakiś napój.
- Przy okazji wyciągnij termos, bo nasz kochany Brytyjczyk pewnie chce się napić – Zaśmiał się.
- Uważaj co mówisz… - Syknął wspomniany i wziął od niej termos z kawą – Asu tak naprawdę nie jest oziębła… - Mruknął nalewając sobie napój zaskakując wszystkich, że to właśnie on się udzielił – Tak naprawdę nie chce byście doświadczyły trudów naszego życia… Bo jak raz zaczniesz to nie możesz skończyć, nawet jeśli chcesz…- W jego głosie była powaga, ale nagle w jego laptopie zaczęło coś pikać – Mamy ich.
- Rozumiem, którzy to? – Spytał kierowca ciągle się uśmiechając.
- Czarny Mercedes cls kombi – Powiedział i zapiął pasy.
- No to dziewczyny trzymajcie się bo trochę potrzęsie – Zaśmiał się i przyspieszył.

            Asu siedziała na miejscu pasażera i wpatrywała się w samochód, którym jechali pozostali członkowie:
- Nic im nie będzie – Odezwał się Vincent.
Spojrzała na niego i prychnęła nic nie mówiąc
- Wiem, że się martwisz, że sobie nie poradzą… Ale jestem pewien, że dadzą radę...
- Jednak według mnie to są nadal dzieci…
- Asu… - Zdjął jedną dłoń z kierownicy i położył na jej udzie – Musimy w nie wierzyć.
Spojrzała na jego dłoń i już miała zamiar ją zrzucić kiedy jej telefon zaczął pikać.
- Więc się zaczyna… - Mruknął i położył z powrotem rękę na kierownicę.
Westchnęła i odpięła pasy, już się obracała by przetransportować się na tylne siedzenia, kiedy coś ją tknęło. Spojrzała na Vincenta i zauważyła jak ściąga brwi, a na jego czole pojawiło się kilka kropelek potu. Nachyliła się nad nim i pocałowała go w policzek:
- Nie denerwuj się tak bo możesz wszystko popsuć– Mówiąc to usiadła na tylnym siedzeniu.
Obrócił głowę w jej stronę zaskoczony kiedy nagle rozległ się huk zderzający się ze sobą stalowych mas. Szybko spojrzał na drogę i zahamował tuż przed rozbitymi pojazdami:
- Zaczynamy – Powiedział do siebie i szybko wyskoczył z samochodu.
Podbiegł do jednego z mężczyzn wysiadającego z Mercedesa:
- Wszystko w porządku? – Spytał udając przerażenie, jednak widząc, że ten jest cały zerknął na drugie auto – Musimy ich wyciągnąć!
Z Mercedesa wysiadł drugi mężczyzna i przerażony podbiegł do drugiego samochodu, wołając do siebie kolegę i Vincenta.
W tym samym czasie Asu wyślizgnęła się powoli z wozu i wykorzystując okazję, że żaden z funkcjonariuszy nie znajduje się w pojeździe weszła do niego. Rozejrzała się po środku i w końcu zauważyła torbę w nogach pasażera obok kierowcy. Podnosząc lekko głowę zobaczyła przez przednią szybę, że pomagają wyjść Itami, więc zostało jej bardzo mało czasu. Szybko sięgnęła po torbę i ją otworzyła. Pierwsze co zobaczyła to ubrania jednak kiedy podniosła bluzę z wierzchu zobaczyła czarne pudełko. Podniosła wieczko i uśmiechnęła się na widok naszyjnika. Wyciągnęła z kieszeni jego kopię i ułożyła na miejscu oryginału. Zamknęła pudełko, po czym schowała je tak jak zrobili to policjanci, a naszyjnik włożyła do kieszeni. Wysiadła z Mercedesa i wróciła do swojego wcześniejszego pojazdu. Natomiast Vincentowi udało się dogadać z mężczyznami na temat, że to on zawiezie poszkodowanych z samochodu do szpitala bo ma po drodze, a że Mercedes nie został zbyt uszkodzony to da się im w łapę pieniądze.

W samochodzie panował wesoły gwar, ponieważ Antonio, Vincent, Kikari i Itami wyrażali swoje emocje na temat całej misji:
- Że tak dziewczyny powiem… - Zaczął Vincent i szturchnął Asu oczekując, że ona za niego dokończy.
Spojrzała na niego jak na idiotę, jednak po chwili westchnęła:
- Oficjalnie zostajecie przyjęte do naszej mafii – Mruknęła patrząc za szybę.
- I… - Zaczął Tosiek śmiejąc się.
- Dobrze się spisałyście… - Dodała.
- A więc kurs: Francja!

9 komentarzy:

  1. Normalnie czuje, że coś muszę zrobić ze swoim życiem. o.o
    Blog za blogiem.
    Okej, to czekam na więcej Asuuuu! >D

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. Ty teraz zacznij coś pisać, Kikari. >D

    Kyaaa. Ale fajnie, aż czuję się sobą tutaj. *-* I moja patelnia. <3
    Dawaj więcej, Asu, Asu, Asu. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co wy się zgrałyście z tym samym dniem? xD
    A tak na serio to mam już kolejny gotowy na kompie ale męczę się z małą niespodzianką więc... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wymęcz tę niespodziankę i dodawaj! xD

      Usuń
    2. Daj mi jakieś 3 dni i powinnam skończyć chociaż tak mi się nie chce z tym bawić xD

      Usuń
  4. Cicho... potrzebuje dużo, ale to dużo kreatywności, to może coś wykminie, chociaż już pomysła mam. C:

    Właśnie też czuje się tutaj sobą. >D
    I wgl Twoje bazgroły kojarzą mi się z nazwa "Ekipa z zielonego Dzipa", albo z bajką "Laki Luk", tam było takich trzech braci.
    Łahahaha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć, na serio @@ Zwłaszcza patrząc na to kiedy z tobą ostatni raz pisałam... o:

      Co do baneru to wzięłam arta z seri "Lupin III" który jest dla mnie nieumierającym klasykiem i trochę się przy nim pobawiłam by pozbyć się tła x3

      Usuń
    2. Weeeeź, no wiem właśnie. Dlatego kminie.

      Wgl to strasznie mi się podoba ten koleś przy słowie "paczy". Zauroczył mnie swoim uśmiechem. XDD"
      Bosz.

      Usuń
    3. Hehehe x3

      No bo on się uśmiecha tak bo paczy xD Ale nie wiedziałam, że oprócz krzaczastych brwi to taki uśmiech jest twoim fetyszem xDDD

      Usuń