- Tak, czemu to Cię dziwi? – Spytał Vincent zapalając
papierosa.
Itami spojrzała na niego spod byka i puknęła się palcem w
czoło wskazując na kurz. Francuz zmarszczył brwi i z niezadowoleniem zgasił
papierosa.
- No bo są tacy normalni… Wyobrażałam ich sobie, że są
bardziej do niej podobni.
Chris skupił się na ekranie laptopa i mruknął do Antonia,
który szkicował coś na kartce. Brunet się zaśmiał widocznie rozbawiony
odpowiedzią Kikari:
- No coś ty… Oni są jak najbardziej normalni… No może
oprócz Sama, ten w czarnych włosach. – Poinformował ją. – To troszkę oziębły
jest.
Podszedł do chłopaków i patrzył na ich poczynania kiwając
głową jakby zgadzał się z tym co robią:
- Asuma jest z nimi jakaś taka inna… - Zauważyła Itami
odrywając wzrok od okna i patrząc na książkę ze stolika.
- Pewnie rodzina jest dla niej ważna… - Mruknęła Kikari
patrząc tam gdzie przyjaciółka.
Zmrużyła oczy by przeczytać lekko zatarty tytuł i jak to
zrobiła to zdębiała. Spojrzała na szatynkę, która najwyraźniej dalej próbowała
to zrobić i w końcu nie wytrzymała. Wzięła do ręki książkę i otwarła ją na
losowej stronie. Kikari nagle zaczęła się po cichu śmiać widząc jej zmieszanie
na twarzy i gwałtowne odstawienie książki:
- Chyba to normalne… Zwłaszcza w tym zawodzie. –
Odpowiedział nagle Antonio i westchnął widząc pytające spojrzenia. – No wiecie…
My możemy każdego dnia zginąć, zostać złapani, a do tego przez to nasza rodzina
może być zagrożona… Dlatego są dla nas każda chwila z nimi spędzona jest
wielkim szczęściem.
Reszta chłopaków pokiwała głową, że się z tym zgadzają.
W końcu
po paru godzinach Asuma dołączyła do nich i słuchała uważnie Vincenta. Co
chwilę marszczyła brwi lub kręciła głową, jednak ani razu mu nie przerwała.
Itami znudzona przeglądała książki ciesząc się, że nie są o tej samej tematyce
co poprzednia, Kikari siedziała wczytując się w książkę "Pod Piracką banderą",
natomiast Antonio i Chris cicho szeptali. W końcu brunet skończył swoją
wypowiedź, lecz zamiast jakiegoś komentarza oberwał pięścią w twarz. Nagle
reszta zaprzestała zajmować się tym czym się zajmowała i spojrzała na francuską
część mafii:
- Czy ty czasami myślisz? - Wzięła głęboki oddech by się
uspokoić.
Vincent spojrzał na nią zaskoczony nie rozumiejąc o co jej
chodzi, a Antonio gestem wskazał dziewczynom by szybko przytrzymały Asume. W
ostatniej chwili to zrobiły bo już się szykowała do kolejnego ciosu:
- Więc mam pytanie... Czy tylko ty masz dostęp do tego
domu? Bo jak mi wiadomo to nie.
Chris z większą uwagą się jej przysłuchiwał i machnięciem
ręki przywołał do siebie Tośka i Kikari. Blondynka na początku się zdziwiła
czego od niej chce anglik, jednak wyjątkowo posłusznie wykonała polecenie.
Christopher spojrzał na nich i trzymając pod pachą laptopa wyszedł z
biblioteki.
Szli w
milczeniu przez salon, a Kikari wręcz korciło by komuś przywalić. Jednak
wiedziała, że sprawa jest poważna i nie może sobie na to pozwolić. Ciągle
pamiętała radykalną zmianę w zachowaniu chłopaków i Asu podczas planowania
ostatniej akcji. Do tego w ich samochodzie była luźna atmosfera do czasu kiedy
wszystko się rozpoczęło. Kiedy tak to wspominała weszli do kuchni, a Tosiek
ręką przetarł jeden z blatów na którym wylądował laptop:
- Musimy znaleźć alarm oraz sprawdzić zabezpieczenia w
oknach i jak wygląda zamek w kuchennych drzwiach. - Odezwał się Chris.
Nie było żadnego rozdzielenia zadań, jednak każdy wybrał
coś innego. Anglik, który szybko znalazł panel alarmu zaczął mu się przyglądać
i kiedy chciał coś powiedzieć, Antonio uniósł kciuk do góry kończąc
błyskawiczną analizę okien. Kikari przyglądała się ciężkim metalowym drzwiom,
jednak nic podejrzanego nie widziała więc powtórzyła gest kolegi. Blondyn kiwnął
głową i zaczął coś mamrotać pod nosem podłączając kable do alarmu.
Itami
siedziała między Asu, a Vincentem by nie dopuścić do kolejnego ataku dziewczyny
na szefa. Była strasznie wkurzona, że zostawili ją samą z tą dwójka, ale co
mogła zrobić. Głośno westchnęła i wpatrywała się w tą przeklętą książkę na
stoliku. Nagle pojawił się Chris i kiwnięciem głowy dał jej znać, że może już
wstać. Z wielką ulgą to zrobiła i spojrzała z wyrzutem na Kikari, która
wyglądała jakby nic nie ogarniała. Anglik głośno chrząknął by zwrócić na siebie
uwagę znajomych:
- Po dokładnych oględzinach kuchni stwierdzam, że osoba,
która tutaj weszła wpisała hasło w alarmie, bez ingerencji w jego system. -
Vincent w tym momencie zbladł, a Asu odetchnęła z ulgą.
- Radzę teraz ich zostawić samych... - Szepnął do
dziewczyn Włoch jakby zasmucony.
Jakby na potwierdzenie jego słów, Christopher wyszedł bez
słowa i po chwili Antonio do niego dołączył. Itami spojrzała na Vincenta, który
wstał i słabo uśmiechnął się do patrzącej na niego brunetki. Nagle poczuła jak
Kikari ciągnie ją w stronę wyjścia, gdzie czekali na nich chłopcy. Blondynka
już otwierała usta by coś powiedzieć lecz ubiegł ją Tosiek:
- U nas panuje zasada, że jeśli ktoś wprowadzi kogokolwiek
z nas w błąd w sprawie bezpieczeństwa naszej rodziny, musi przyjąć wszystkie
ciosy jakie zostaną mu wymierzone.
Vincent
patrzył na Asume i oczekiwał na cios, który nie chciał nastąpić. Dziewczyna
westchnęła i podniosła się stając naprzeciw niego, podniosła rękę lecz po
chwili ją opuściła:
- Nie zrobię tego... Jednak jeśli ponownie wprowadzisz
mnie w taki błąd nie będę się wahać... Wierzę, że miałeś dobre intencje jednak
nie sprawdziłeś dokładnie.
Dla niego słowa były gorsze od ciosów, bo prawdę mówiąc to
się do nich przyzwyczaił kiedy Asu była wściekła, bo wtedy chwilę się
powkurzała i potem było dobrze. Nagle się uśmiechnęła do niego na pociechę i
coś zaczęło mu nie pasować. Asuma odwróciła wzrok i patrzyła przez okno:
- Ale z Ciebie podglądacz... - Mruknęła i się zaśmiała.
Stanowczo coś mi tu nie pasuje. w jej zachowaniu.. Przypomniał
sobie podobne sytuacje i spojrzał na nią:
- Co jest? - Spytał świdrując ją wzrokiem.
- Samowi nie podoba się to, że nie pracuję... -
Westchnęła. - Przez tydzień mam mu pomóc
w pracy więc zostanę u siebie w domu...
- Czyli musimy przełożyć wyjazd... - Mruknął i zaczął się
zastanawiać nad tym wszystkim.
Poczuł na sobie jej spojrzenie Pewnie jest jej ciężko
godzić to czym się zajmujemy z swoim zawodem i rodziną pomyślał i podrapał
się po szyi:
- No tak jakby nie mamy nic do roboty, więc ten tydzień
nas chyba nie zbawi... Ale Chris dostanie ataku szału i paniki jak się dowie,
że zostaniemy dłużej. - Wybuchł śmiechem na samą myśl o tym zdarzeniu. -
Będziemy pod telefonem, dobrze?
Wyciągnął rękę by przypieczętować to co powiedział, a ona
uścisnęła ją bez wahania:
- Nie ma sprawy.
W tej chwili poczuł się jak dziecko, kiedy takie
"obietnice" by nieodłączną częścią każdego dnia.
- Vincent! - Krzyczała sześcioletnia dziewczynka
biegnąc.
Chłopiec w jej wieku obrócił się i spojrzał na nią
zaciekawiony. Nic nie powiedział tylko grzecznie czekał, aż ona go dogoni:
- Co? - Spytał kiedy stanęła przy nim.
Po chwili trzymał w ręce słoik nutelli, a dziewczynka wyciągnęła
do niego ręce:
- Masz obiecać, że będziesz jeść ją codziennie na tym
wyjeździe. - W jej niebieskich oczach można było zobaczyć małe iskierki.
Chwilę się wahał by utrzymać ją w niepewności, lecz
uścisnął mocno jej dłoń.
Uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie jednej z tych
obietnic i spojrzał na nią rozbawiony. To co teraz przypominało tą małą Asu, to
były te iskierki w oczach. Spojrzała na niego zdziwiona tym rozbawieniem, a on
pohamował chęć poczochrania jej po włosach:
- Gdzie dokładniej będziesz?
- Na poligonie 4 batalionu de'l Militare de Saint-Cyr.
_________
Żeby nie było, że jestem jakaś chamska to dodaję kolejną część. Jednak nie odpowiadam za błędy bo dość trudno w pracy zajmować się edycją.
_________
Żeby nie było, że jestem jakaś chamska to dodaję kolejną część. Jednak nie odpowiadam za błędy bo dość trudno w pracy zajmować się edycją.