niedziela, 14 października 2012

6 cz.3


- Zamknij się do jasnej cholery, kobieto! -Warknął Christopher.
Kikari spojrzała na niego znad filiżanki herbaty, niezbyt rozumiejąc o co mu chodzi. W końcu była zajęta odmawianiem Asumie i Vincetowi zamianą pokojami. Mściła się na nim za Albanię, a na Asu za nazwanie dzieciakami (tak, cholerna pamięć):
- Nie przejmuj się tym Kiki... Ma kaca co równa się gorszemu humorowi. - Wytłumaczył Antonio patrząc z współczuciem na kumpla
- Stary, już się dorwałeś do barku? Przecież wiesz, że masz słabą głowę. - Westchnął Vincent
- Odwal się bo Ci przyjebię!
Vinc uniósł w geście kapitulacji ręce, śmiejąc się jednak po chwili chwycił się za szyję i syknął z bólu:
- Co Ci? - Zaciekawiła się Itami, która dyskretnie starała się przysunąć do siebie dzbanek z sokiem pomarańczowym.
- Źle spałem...

Vincent siedział na łóżku przebrany w piżamę i czytał jakąś książkę. Niezbyt go interesowała jednak musiał się czymś zająć, a nie chciało mu się wstać po pilot od telewizora. Po chwili z łazienki wyszła Asu, kończąc pleść warkocz. Podeszła do szafki i wyjęła z niej koc, który zrolowany położyła na środku łóżka:
- Co ty robisz? - Zdziwił się.
- Dzielę łóżko na dwie połowy. - Odpowiedziała poprawiając swoje dzieło.
- Ale po co?
Podniosła na niego wzrok, który gdyby mógł to na pewno by zabijał. Poczuł jak po plecach przechodzą mu ciarki i przyglądał się jak chowa pistolet pod poduszkę:
- Nie ufasz mi? - Zrobił minę kota ze Shreka.
- Stanowczo.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale brunetka zgasiła światło i weszła pod swoją kołdrę. Jeszcze przez chwilę siedział z urażonym wyrazem twarzy, po czym także się położył by po chwili przewrócić się na bok:
- Na plecy, ale to już!
- Asu..
- Podziurawię jak ser szwajcarski.
Posłusznie wykonał polecenie przypominając sobie o broni pod poduszką dziewczyny. Jedynym problemem był fakt, że nie mógł zasnąć spać na plecach.

W końcu po śniadaniu wszyscy wyszli na zewnątrz by usiąść na schodach hotelowych przy palmach:
- To co w końcu dzisiaj robimy? - Spytał jak zwykle zirytowany Chris.
- Jak wiecie to ja proponuję zwiedzenie pałacu Dioklecjana. - Mruknął Vinc rozglądając się czy nie ma zakazu palenia.
- Ja tam wolę pójście na plażę. - Żachnęła się Kikari, której nie chciało się dzisiaj chodzić i słuchać o zabytkach.
- Jest zbyt wczesna pora na plażę i przy tym upale nie wysiedzimy tam długo, do tego plaża jest pewnie strasznie teraz zaludniona. - Opowiedziała Asuma wyciągając z paczki papierosa.
- To może zwiedzimy pałac, zjemy coś dobrego i pójdziemy na plażę? - Zaproponował Tosiek.
Reszta postanowiła zgodzić się na ten plan i ruszyła do swoich pokoi po rzeczy.
Po około dziesięciu minutach doszli do starówki gdzie na chwilę znikła Asu i powróciła z przewodnikiem turystycznym. Przez chwilę zajęta była czytaniem, a kiedy skończyła rozejrzała się:
- Patrząc z tej perspektywy można zadać pytanie, gdzie znajduje się ten cały pałac. - Szybko reszta się zorientowała, że dziewczyna będzie robić teraz za przewodnika. - Otóż jest on tak wielki, że go nie widać. Do tego trzeba wziąć pod uwagę, że to co z niego zostało jest w dużej mierze zasłonięte przez nowsze budowle, głównie z XVIII wieku. Rezydencja Dioklecjana była wznoszona w latach 295-305naszej ery, a Cesarz zbytnio nie martwił się kosztami i sprowadzał marmur z wyspy Brac, Włoch i Grecji oraz stare kolumny i sfinksy z Egiptu. Za taką kasę można by teraz mieć z setkę nowych samochodów, wypasioną willę oraz masę służących. - Prychnęła pod nosem.
Męskie grono, ku zdziwieniu dziewczyn słuchało wywodów brunetki na temat pałacu. Nie dało się nie zauważyć, że interesuje ich w pewnej mierze historia oraz chcą jakoś okazać szacunek Asumie za to, że ta się męczy z przewodnikiem i jego skomplikowany język przekładała na bardziej skomplikowany. Itami podejrzewała, że także się boją olewać ją, co było bardzo prawdopodobne. Dziewczyna zawzięcie mówiła i wskazywała różne obiekty na placu, co jakiś czas zerkając do przewodnika. Później postanowili zwiedzić katedrę Świętego Dujana gdzie podczepili się pod jakąś wycieczkę. W końcu ich czas na zwiedzanie się skończył i z wielką radością przenieśli się do Restauracji pizzerii Galija, gdzie ponoć są najlepsze pizze w mieście. Oczywiście Antonio jako spec od tej kuchni z miną godną degustatora próbował po kawałku pizzy od każdego by w końcu uznać, że nawet dobra pizza jednak daleko jej do wypieków z Włoch.
Ku uciesze dziewczyn w końcu nadszedł czas na plażę, na którą poszli po chwilowym zawitaniu w hotelu w celu przebrania się i zaopatrzenia się na resztę dnia. Okazało się, że pomimo zapewnień Asumy plaża była zaludniona jednak udało im się znaleźć wolne miejsce. Męskie grono zostało zmuszone do rozłożenia koców i parasola, natomiast dziewczyny skupiły się bardziej na sprawdzaniu temperatury wody. Lekka i przyjazna atmosfera plaży spowodowała, że nawet najstarsze grono poczuło się dziećmi. Chris, któremu kac zaczął przechodzić cieszył się z możliwości zakopania w piasku Vincenta, który odsypiał nieprzespaną noc. Antonio korzystał z okazji zawarcia nowych znajomości, a Kikari rozglądała się za muszelkami do udekorowania zamku z piasku, który tworzyła razem z Itami i Asu.

Vincent otworzył powoli jedno oko i miał zamiar je przetrzeć kiedy zdał sobie sprawę, że nie może ruszyć ręką. Zaskoczony otworzył drugie oko i uniósł głowę by zamiast swojego ciała zobaczyć kupę piachu. Spojrzał na Włocha, który majstrował coś przy tym piasku:
- Tosiek...
- O! Obudziłeś się! - Zadowolił się chłopak.
- Co jest grane?
- Chris Ciebie zasypał, a ja robię Ci cycki. - Odpowiedział dumnie i poprawiał swoje dzieło.
- Chris? Nie pierdol... - Miał ochotę pacnąć się ręką w czoło jednak nie mógł się ruszyć. - Jeny.. Nie spodziewałem się tego z jego strony. - W tym momencie spojrzał na dwie kupki piasku, które miały imitować piersi. - Ej! Ja nie chce takich brzydkich!
Antonio spojrzał na swoje dzieło oceniając je. Kiwnął parę razy głową, jakby się zgadzał ze swoimi myślami i zaczął się rozglądać po okolic:
- To czyje chcesz mieć?
- Tej w czerwonym bikini, po mojej lewej.
Na jednej ze skałek siedział sobie Christopher i przyglądał się osobą kąpiącym. Nie chciał się kąpać, bo na dnie może się roić od jeżowców, a on nie chce wylądować w szpitalu. Bardziej go interesowało siedzenie na jakiejś tam skale i obserwowanie co się dzieje. Z powodów oczywistych nie wziął ze sobą laptopa ani innego elektronicznego urządzenia, więc czuł się jakby zabrano mu cząstkę siebie. Zostały mu tylko okulary, których blaskiem odstrasza pobliskie dzieciaki. Tak siedział zamyślony kiedy poczuł jak ktoś go popycha i ląduje w wodzie. Po paru gwałtownych ruchach stanął na nogach i zaczął się rozglądać za sprawcą, jednak miał z tym problem bo przy lądowaniu spadły mu gdzieś okulary. Po chwili usłyszał kobiecy śmiech i już wiedział czyja to sprawka:
- Zachowanie godne takiej gówniary jak ty. - „Patrzył” w stronę, z której jak mu się zdawało dochodził śmiech blondynki.
- Jak mnie nazwałeś?
Przeczesał ręką mokre włosy z niezbyt zadowoloną miną i po chwili zajął się szukaniem okularów w wodzie. Kikari zszokowana tym, że została olana nie wiedziała co zrobić, jednak po chwili zeszła do wody przyglądając się marnym poszukiwaniom Anglika:
- O coś Cię spytałam! - Warknęła.
- Nie mam zamiaru powtarzać coś co już powiedziałem.
Nadymała zdenerwowana policzki i była już gotowa do rękoczynu kiedy poczuła, że ktoś ją obejmuje i zbliża się nieuchronnie do spotkania z dnem. Po paru sekundach zorientowała się, że Itamaki postanowiła się na nią rzucić i poczuła się zbita z tropu. Nawet chwila nie minęła, kiedy siedząc sobie na dnie w tej płytkiej wodzie, zobaczyła zbliżającą się Asume:
- Chris co ty robisz? - Spytała pomagając wstać dziewczynom.
- Szukam okularów! - Syknął.
- Pomogę Ci... - Westchnęła.
Ostatnie promienie słońca wpadały do pokoju dziewczyn, które ze znudzeniem oglądała Kikari. Przeczesywała mokre włosy palcami i czekała, aż Itami przestanie się szykować w łazience. Jednak nucenie szatynki i dźwięk pluskania wody w wannie dawały znać, że dziewczyna nie ma zamiaru w najbliższym czasie wyjść z łazienki. Blondynka podniosła się z łóżka i zaczęła pukać w drzwi :
- Weź się pospiesz!
- Ale przecież mamy masę czasu do kolacji...
- W jakim czasie? Za piętnaście minut mamy zejść do restauracji. - Westchnęła i postanowiła zająć się szukaniem suszarki do włosów.
Z łazienki dobiegł huk i parę przekleństw. Kikari uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła suszyć włosy. Itamaki wybiegła z łazienki poprawiając ramiączka sukienki i spojrzała na przyjaciółkę:
- Oddaj suszarkę...
- No i dlatego prosiłem ją by dała mi je pomacać. - Vincent zadowolony skończył swoją wypowiedź.
- Wybacz mi... - Zaczęła Asuma owijając kosmyk włosów na grzałce lokówki. - Teraz uważam, że nazywanie Ciebie „skończonym idiotom” nie oddaje twojego kolosalnego idiotyzmu.
Brunet zaśmiał się gorzko i wrócił do poprawiania swojego artystycznego nieładu na głowie. Jednak nie dane były mu swobodne zajmowanie się swoją fryzurą, bo kiedy tylko minimalnie zasłonił odbicie Asu w lustrze to pięta brunetki niemiłosiernie wbijała się w jego stopę:
- Mogłabyś łaskawie nie masakrować mojej stopy? - Syknął z bólu.
- A wolisz oberwać lokówką? - Pomachała mu przed nosem gorącym urządzeniem.
Czując ciepło z lokówki przełknął głośno ślinę i odsunął się od lustra ku wielkiemu zadowoleniu dziewczyny, która miała całe lustro dla siebie. Zrezygnowany wycofał się z łazienki i postanowił wykorzystać fakt, że w łyżeczce także widać jego odbicie.
Po pokoju chłopaków latały najróżniejsze przedmioty z walizki Antonia:
- Nie możliwe bym tego nie spakował! - Panikował Włoch.
- Znając Ciebie to jest bardzo możliwe...
Odpowiedziało mu tylko rozpaczliwe kwękanie Włocha, co go zresztą niezbyt interesowało. W końcu miał styczność z sprzętem elektronicznym, którego tak mu było brak na plaży. Właśnie czytał jakieś nowości ze świata elektroniki, kiedy na ekranie jego laptopa znalazły się bokserki. Zmącił parę przekleństw i spojrzał morderczo na kumpla, który najwyraźniej znalazł to czego szukał i bardzo z tego powodu się cieszył:
- Czy możesz z łaski swojej zabrać te swoje włoskie gacie z mojego laptopa? - Warknął, naciskając na „włoskie”.
- Ce? - Obrócił się by spojrzeć na dzieło swoich bokserek. - Co Ci nie pasuje w tym, że są włoskie? - Zmarszczył brwi.
- Wszystko... To samo dotyczy się kuchni.
- Powiedziało to brytyjskie bezguście... - Prychnął i wrócił do cieszenia się ze swojej ładowarki.
- Bezguście?! To proszę mi wytłumaczyć, czemu teraz w Lidlu jest tydzień Brytyjski! - Oburzony rzucił Tośkowymi gaciami w ich właściciela.
- Bo Lidl jest niemiecki, a oni też się nie znają. - Odpowiedział nie zwracając uwagę, że jego bokserki są na jego głowie.
Natomiast w jednym z biur z Chorwackich kancelarii prawnych zadzwonił telefon:
- Słucham?
- Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia... - Powiedział głos w słuchawce.
- Raczej w to wątpię... Przepraszam, ale aktualnie jestem zajęta.
- No cóż w takim razie co mam zrobić z Olimpią?
Eleni poderwała się z krzesła przerażona:
- O czym ty mówisz! - Krzyknęła do słuchawki i wyciągnęła szybko komórkę z torebki.
- Dobrze wiesz, daję Ci dwie godziny do zastanowienia się... Chyba, że życie siostry jest dla Ciebie niczym.

_________
W końcu... normalnie ledwo co udało mi się jakoś dobiec do końca tego rozdziału... Da się pewnie zauważyć, że pisałam go lekko na siłę za co przepraszam .-.
piątek, 5 października 2012

6 cz.2

Wpatrywała się w strażnika granicznego, który czytał jej zezwolenie na posiadanie broni oraz co jakiś czas zerkał na pistolet, który mu wręczyła. Powiedział parę słów po Chorwacku i wyciągnęła po raz drugi swoją legitymację wojskową. Spojrzał na nią i w końcu oddał dokumenty i broń. Widziała jak machnął do kolegi i po chwili podniósł się szlaban, uśmiechnęła się, wsiadła do samochodu i minęła granicę Serbsko-Chorwacką. W lusterku obserwowała jak ten sam strażnik prosi Itamaki by wysiadła. Miała nadzieję, że wszystko przejdzie gładko, bo reszta w porównaniu do niej posiadała lewe papiery. Tylko u niej minusem było to, że przewoziła poukrywaną broń. Posiadała tylko zezwolenie na zwykły pistolet małego kalibru, a nie na tą całą resztę. Kiedy straciła z oczu granicę przyspieszyła i uruchomiła nawigację, w której było już wyznaczone miejsce spotkania. Z racji pierwszeństwa minięcia granicy będzie musiała na resztę czekać, ale jej to pasowało. Mogła w spokoju przemyśleć jeszcze parę spraw z tym zleceniem i nie martwić się, że inni zauważą jej zaniepokojenie.

Na parkingu w końcu stały samochody całej szóstki, a ich kierowcy oddychali świeżym powietrzem. Wyjątkowo nad mapą schylali się Chris i Asu, którzy pogonili Vincenta karząc mu cytując: „iść do tamtego drzewa, a stamtąd w pizdu daleko”. Francuz, który o dziwo wziął sobie to do serca wytwarzał wokół siebie emo aurę i palił papierosy jak smok. Antonio postanowił skorzystać z okazji i coś dobrego zjeść, a Itami zastanawiała się gdzie jest to w pizdu daleko. Tylko Kikari zachowywała się w miarę normalnie i piła herbatę malinową z termosu. To całe zamieszanie trwało jeszcze parę chwil i reszta została przywołana do samochodu Vincenta, którego maska robiła za stół:
- Widzicie ten punkt na mapie? - Spytała brunetka wskazując palcem. - To jest Split. Jak tam dojedziemy to już resztę spraw związanych z dojazdem mamy z głowy.
- A my jesteśmy... - Antonio zaczął się rozglądać po mapie.
- Tutaj. - Wskazała Itami na prawie samą granicę.
- O cholera... To kawał drogi! - Zdziwił się Włoch i nie wiadomo czemu został zdzielony przez Kikari.
Asuma ciężko westchnęła zastanawiając się co on miał z geografii w szkole. Jednak po chwili zrezygnowała z domysłów i odchrząknęła by zwrócić na siebie uwagę:
- A3 dojedziemy do Zagrzebiu skąd pojedziemy A1 i zjedziemy na Split. Trasę macie wgraną w nawigację, ale gdyby wam padła to musicie pamiętać tylko te dwie autostrady i nazwy miast.
Nikt nie chciał by powtórka z Albanii się powtórzyła bo teraz każda minuta się liczy.
Kiedy reszta spamiętała mniej więcej przebieg trasy, mapa została złożona i po chwili wszyscy zmierzali w stronę autostrady A3.
W mercedesie Vincenta panowała przytłaczająca atmosfera, wywołana wyłączonym radiem. Nie był w zbytnim nastroju na słuchanie jakiejkolwiek muzyki, a tym bardziej spikerów chorwackich. Wpatrywał się tylko w srebrne audi przed nim z rejestracją francuską. Biorąc pod uwagę cieszącą się sławą Chorwację w okresie letnim to nie było nic podejrzanego w tym, że dwa samochody z tego samego kraju jadą za sobą. Nawet było to lepszym rozwiązaniem bo samotny francuz jest bardziej zapamiętywany. Zaczął nerwowo stukać w kierownicę i starał się nie myśleć o paleniu:
- Boże... Ale chce mi się palić. - Jęknął sam do siebie i kątem oka spojrzał na paczkę papierosów na siedzeniu.
Zbyt bardzo szanował auta by w nich palić, a należał już do kategorii nałogowych palaczy. Pociągnął zasmucony nosem i żałował, że nie ma do kogo się odezwać. Rozmowa by mu pomogła w jakimś stopniu zapomnieć o tej cholernej paczce, na którą spojrzał i zobaczył obok telefon. Nie wytrzymał i wziął aparat do ręki i wybrał pierwszy lepszy numer:
- Abonament jest czasowo niedostępny. - Odezwał się głos automatu.
- Z kim ona rozmawia... - Mruknął do siebie i zmarszczył brwi.
Wszyscy siedzieli w najbardziej znanym lokalu w Splicie – Kawiarni Luxor; a dokładniej w jego ogrodzie. Dziewczyny uparły się na widok centralnej części placu perstylu. Każdy bez wyjątku zamówił kawę by jakoś doprowadzić się do ładu po kilkugodzinnej jeździe samochodem. Asuma przez chwilę wpatrywała się w okulary przeciwsłoneczne Vincenta by w końcu przy chwili okazji mu je zabrać. Francuz nie wydawał się tym faktem zaskoczony i tylko próbował powstrzymać wybuch śmiechu. Reszta nawet nie miała siły na cokolwiek i tylko marzyła o jakimś wygodnym łóżku. Ten senny nastrój pewnie by dalej panował gdyby nie fakt, że telefon Asu postanowił o sobie przypomnieć. Brunetka, która musiała przerwać swoją drzemkę, niezbyt zadowolona sięgnęła po aparat i przeczytała wiadomość:
- Zaraz tu będzie. - Ziewnęła i upiła łyk kawy.
- Kto? - Zdziwił się Tosiek.
- Lokalny pracownik. - Odpowiedział Vinc i zerknął do pustej filiżanki.
Poprawiła okulary i starając się doprowadzić swoje włosy do ładu przyglądała się przechodnią. Była to dość wczesna pora, więc po placu przemieszczali się głównie miejscowi, kiedy turyści jeszcze w najlepsze spali. Postanowiła skorzystać z wolnej chwili i zadzwoniła do hotelu „Park” potwierdzając rezerwację. Kikari na myśl o łóżku z uwagą wsłuchiwała się w słowa starszej dziewczyny jednak nie była zbytnio obeznana z językiem chorwackim, ale wyczytywała wszystko z twarzy dziewczyny. Kiedy skończyła rozmowę z recepcjonistką, westchnęła ciężko:
- Zapomniałam wam powiedzieć, że pokoje w tym hotelu są tylko dwuosobowe, więc trzeba będzie wymyślić podział.
Nastała cisza i każdy zastanawiał się jak to zostanie rozegrane, w tym momencie do ogrodu weszła dziewczyna o długich czarnych lokach z jednym fioletowym pasemkiem. Ubrana była kolorystyce czarno-fioletowej, a jej szpilki roznosiły echo po placu. Przez chwilę rozglądała się po zajętych stolikach, aż w końcu jej wzrok zatrzymał się na nich. Podeszła do ich stolika i zmierzyła każdego wzrokiem:
- Nadzieja matką głupich... - Powiedziała.
- Ale matka kocha swoje dzieci. - Odpowiedział Vincent i przysunął krzesło do stołu.
Dziewczyna usiadła i zamówiła sobie kawę. Reszta przyglądała się jej zaciekawiona, natomiast Asuma zdjęła okulary ziewając:
- Jak tam twoja kancelaria prawna? - Spytała zerkając na Vincenta, który był zajęty obserwowaniem kobiecych kształtów nowo przybyłej.
- Bardzo dobrze...
- Mamy dla Ciebie małą sprawę związaną z mieszkańcem tego kraju. Pomożesz nam?
Ktoś niewtajemniczony uznałby to normalną rozmowę prawnika z klientami, jednak tak naprawdę była to rozmowa mafii z lokalnym pracownikiem. Mimo faktu, że nikt nic nie podejrzewa to i tak trzeba zachować ostrożność:
- Nie ma sprawy. Może przeniesiemy rozmowę do mojego biura?
Z okna w biurze „O” było widać morze, które niby miało działać kojąco dla klientów. Jednak widok trzech mężczyzn w czarnych garniturach, którzy mierzyli wzrokiem każdy twój ruch powodował, że miało się ochotę jak najszybciej wyjść. Sekretarka przyniosła każdemu herbatę lub kawę i po chwili wyszła z pokoju:
- Wybaczcie, ale mój gabinet nie jest przystosowany do przyjmowania takiej liczby ludzi. - Powiedziała patrząc znacząco na nich.
- Więc proponuję takie rozwiązanie, trójka z nas wyjdzie powdychać świeże powietrze wraz z twoimi chłopakami, a my załatwimy formalności. - Powiedział Vincent wbijając się w oparcie kanapy.
Itami i Kikari miały nadzieję, że przynajmniej teraz będą miały okazję towarzyszyć w sprawach związanymi z formalnościami, jednak z powodu metrażu pomieszczenia musiały wyjść razem z Antoniem. W porównaniu do nich Włoch cieszył się, że nie musi zajmować się takimi sprawami, bo ciekawsza była dla niego praca w terenie. Wyszli razem z trzema facetami i usiedli na ławkach przed budynkiem:
- Przyjemniej by było gdyby nie Ci faceci... - Szepnęła Itami patrząc kątem oka na niewzruszone twarze nieznajomych.
Kikari i Antonio kiwnęli głowami starając się choć na chwilę zapomnieć o obecności tych gości.
Vincent wpatrywał się w dziewczynę, która słodziła swoją herbatę. Nie mógł uwierzyć, że ta tutaj młoda dziewczyna to jedna z najsłynniejszych osób zajmujących się handlem ludźmi. Gdyby nie ten fakt to może by się do niej przystawiał, jednak na samą myśl o jej pracy odechciewało mi się:
- Jak pewnie wiecie w naszych kręgach mówi się na mnie „O” jednak ze względu na naszą współpracę mówicie mi Eleni. - Upiła łyk gorącego napoju i zlustrowała ich wzrokiem. - Z wcześniejszych kontaktów wiadomo mi, że chcecie wynająć moich chłopców do zebrania informacji, zgadza się?
- Tak. Do moich uszu doszło, że ponoć ty i twoi pracownicy jesteście w tym najlepsi na Bałkanach. - Odpowiedział Francuz zerkając na swoich współtowarzyszy.
- Zgadza się. Powiedzmy, że zajmę się tym dla was tylko ile jesteście w stanie zapłacić?
- To zależy od dokładności waszej pracy. Zależy nam na czasie oraz na bardzo dokładnych danych dotyczących obiektu. Im lepiej się spiszecie tym wynagrodzenie będzie większe. Powiedzmy, że początkową kwotą będzie 10 000 euro. - Odezwała się Asu.
- Widzę, że jesteście bardzo dokładni w swoich wymaganiach. Więc uściślijcie mi co dokładniej was interesuje, a będziecie mieć nawet na ten temat esej. Co do kwoty to jestem na razie skłonna się zgodzić jednak ja wykonuję pracę rzetelnie i sumiennie więc jeżeli tak będzie dorzucicie jeszcze 5 000 euro.
- Trudno się domyślić, że chcemy wiedzieć wszystko o obiekcie? - Zirytował się Chris. - Macie go obserwować 24 godziny na dobę, tak by tego nie zauważył. W raportach ma być nawet to kiedy chodzi do toalety, kiedy rozmawia przez telefon, w co się ubiera... Wszystkie jego zwyczaje zaobserwowane przez jeden tydzień. Do tego nie żałujcie zdjęć, bo ich też wymagamy.
Eleni zaśmiała się pod nosem i wstała z wygodnego krzesła biurowego. Podeszła do okna i spojrzała na morze:
- Kim jest obiekt?
- Ante Loire.
- Ten stary dziad? Było wiadome, że w końcu komuś zbytnio zalezie za skórę. - Wybuchła śmiechem i spojrzała na nich. - Nienawidzę tego skurwysyna więc podejmę się tej pracy. Jednak porozmawiajmy teraz o zaliczce.

Na ulicy Hatezov peirivoj 3 znajduje się pierwszy hotel czterogwiazdkowy w Splicie – Hotel Park. Asuma zarezerwowała trzy pokoje dwuosobowe typu Superior z widokiem na morze, jednak z powodu iż w ich rodzinie była szóstka, któraś z dziewczyn musiała zgodzić się na dzielenie pokoju z którymś z chłopaków. Po kłótni na promie uzgodnili, że Asuma za karę, że zapomniała im to wcześniej powiedzieć będzie musiała być w pokoju z Vincentem. Jednym z argumentów był fakt, że ta dwójka zna się od dziecka oraz to, że ostatnio spali razem na balkonie. Więc kiedy tylko zostali zameldowani, każdy wziął klucz i ruszyli w stronę swoich pokoi.

Kikari i Itamaki otworzyły drzwi i wpadły w zadumę. Wystrój pokoju był nowoczesny jednak było widać antyczne akcenty. Widok na morze był powalający, a łazienka z mięciutkim szlafrokiem oraz kapciami (bo to najważniejsze!) powalała. Każda bez chwili namysłu padła na swoje łóżko i nawet nie minęło pięć minut kiedy zmęczone zasnęły w miękkiej pościeli.

Christopher nie zareagował na pokój tak jak dziewczyny, jednak nie można powiedzieć tego o Antoniu, który nie wiedział czym ma się zachwycać. Anglik był bardziej zainteresowany barkiem pełnym alkoholu. Coś czuł, że następnego dnia będzie miał kaca, jednak mają cały tydzień dla siebie kiedy pracownicy Eleni będą zbierać informacje. Nagle rozległ się huk:
- Młody! Co ty robisz w tej łazience?! - Krzyknął bojąc się wejść do tego pomieszczenia.
- Kapcie cholernie się ślizgają na kafelkach... - Odpowiedział mu kumpel.

Asuma poprawiła torbę podróżną na ramieniu i przyglądała się jak Vincent próbuje otworzyć drzwi. Traciła powoli cierpliwość, lecz los uśmiechnął się do Francuza i w końcu czytnik odczytał prawidłowo kartę. Dumny z siebie otworzył drzwi i lekko kłaniając się ustąpił drogę brunetce. Przewróciła teatralnie oczyma i weszła do pokoju, lecz zamiast cieszyć się widokiem na morze wpatrywała się w łóżko:
- No to jest chyba jakiś żart... - Syknęła.
Vinc nie wiedząc o co chodzi spojrzał jej przez ramię i podobnie go zamurowało na widok łóżka:
- Czy nie zarezerwowałaś pokoi z osobnymi łóżkami? - Spytał odstawiając delikatnie torbę.
- Tylko dwa były wolne więc wzięłam jeden z małżeńskim, ale myślałam, że wzięły go dziewczyny...
Spojrzeli na siebie i po chwili wyszli na korytarz by zacząć pukać w drzwi od pokoju dziewczyn. Jednak one były tak zmęczone, że nie słyszały jak para wściekłych francuzów dobija się do nich i tylko obróciły się na drugi bok:
- No chyba nie... - Denerwowała się Asuma.
- Może już śpią... Jutro na śniadaniu powiemy im by się zamieniły, a tą noc musimy przeboleć.
Spojrzała na niego jak na palanta, jednak po chwili dała za wygraną i ciągle zdenerwowana wróciła do pokoju.