niedziela, 14 października 2012

6 cz.3


- Zamknij się do jasnej cholery, kobieto! -Warknął Christopher.
Kikari spojrzała na niego znad filiżanki herbaty, niezbyt rozumiejąc o co mu chodzi. W końcu była zajęta odmawianiem Asumie i Vincetowi zamianą pokojami. Mściła się na nim za Albanię, a na Asu za nazwanie dzieciakami (tak, cholerna pamięć):
- Nie przejmuj się tym Kiki... Ma kaca co równa się gorszemu humorowi. - Wytłumaczył Antonio patrząc z współczuciem na kumpla
- Stary, już się dorwałeś do barku? Przecież wiesz, że masz słabą głowę. - Westchnął Vincent
- Odwal się bo Ci przyjebię!
Vinc uniósł w geście kapitulacji ręce, śmiejąc się jednak po chwili chwycił się za szyję i syknął z bólu:
- Co Ci? - Zaciekawiła się Itami, która dyskretnie starała się przysunąć do siebie dzbanek z sokiem pomarańczowym.
- Źle spałem...

Vincent siedział na łóżku przebrany w piżamę i czytał jakąś książkę. Niezbyt go interesowała jednak musiał się czymś zająć, a nie chciało mu się wstać po pilot od telewizora. Po chwili z łazienki wyszła Asu, kończąc pleść warkocz. Podeszła do szafki i wyjęła z niej koc, który zrolowany położyła na środku łóżka:
- Co ty robisz? - Zdziwił się.
- Dzielę łóżko na dwie połowy. - Odpowiedziała poprawiając swoje dzieło.
- Ale po co?
Podniosła na niego wzrok, który gdyby mógł to na pewno by zabijał. Poczuł jak po plecach przechodzą mu ciarki i przyglądał się jak chowa pistolet pod poduszkę:
- Nie ufasz mi? - Zrobił minę kota ze Shreka.
- Stanowczo.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale brunetka zgasiła światło i weszła pod swoją kołdrę. Jeszcze przez chwilę siedział z urażonym wyrazem twarzy, po czym także się położył by po chwili przewrócić się na bok:
- Na plecy, ale to już!
- Asu..
- Podziurawię jak ser szwajcarski.
Posłusznie wykonał polecenie przypominając sobie o broni pod poduszką dziewczyny. Jedynym problemem był fakt, że nie mógł zasnąć spać na plecach.

W końcu po śniadaniu wszyscy wyszli na zewnątrz by usiąść na schodach hotelowych przy palmach:
- To co w końcu dzisiaj robimy? - Spytał jak zwykle zirytowany Chris.
- Jak wiecie to ja proponuję zwiedzenie pałacu Dioklecjana. - Mruknął Vinc rozglądając się czy nie ma zakazu palenia.
- Ja tam wolę pójście na plażę. - Żachnęła się Kikari, której nie chciało się dzisiaj chodzić i słuchać o zabytkach.
- Jest zbyt wczesna pora na plażę i przy tym upale nie wysiedzimy tam długo, do tego plaża jest pewnie strasznie teraz zaludniona. - Opowiedziała Asuma wyciągając z paczki papierosa.
- To może zwiedzimy pałac, zjemy coś dobrego i pójdziemy na plażę? - Zaproponował Tosiek.
Reszta postanowiła zgodzić się na ten plan i ruszyła do swoich pokoi po rzeczy.
Po około dziesięciu minutach doszli do starówki gdzie na chwilę znikła Asu i powróciła z przewodnikiem turystycznym. Przez chwilę zajęta była czytaniem, a kiedy skończyła rozejrzała się:
- Patrząc z tej perspektywy można zadać pytanie, gdzie znajduje się ten cały pałac. - Szybko reszta się zorientowała, że dziewczyna będzie robić teraz za przewodnika. - Otóż jest on tak wielki, że go nie widać. Do tego trzeba wziąć pod uwagę, że to co z niego zostało jest w dużej mierze zasłonięte przez nowsze budowle, głównie z XVIII wieku. Rezydencja Dioklecjana była wznoszona w latach 295-305naszej ery, a Cesarz zbytnio nie martwił się kosztami i sprowadzał marmur z wyspy Brac, Włoch i Grecji oraz stare kolumny i sfinksy z Egiptu. Za taką kasę można by teraz mieć z setkę nowych samochodów, wypasioną willę oraz masę służących. - Prychnęła pod nosem.
Męskie grono, ku zdziwieniu dziewczyn słuchało wywodów brunetki na temat pałacu. Nie dało się nie zauważyć, że interesuje ich w pewnej mierze historia oraz chcą jakoś okazać szacunek Asumie za to, że ta się męczy z przewodnikiem i jego skomplikowany język przekładała na bardziej skomplikowany. Itami podejrzewała, że także się boją olewać ją, co było bardzo prawdopodobne. Dziewczyna zawzięcie mówiła i wskazywała różne obiekty na placu, co jakiś czas zerkając do przewodnika. Później postanowili zwiedzić katedrę Świętego Dujana gdzie podczepili się pod jakąś wycieczkę. W końcu ich czas na zwiedzanie się skończył i z wielką radością przenieśli się do Restauracji pizzerii Galija, gdzie ponoć są najlepsze pizze w mieście. Oczywiście Antonio jako spec od tej kuchni z miną godną degustatora próbował po kawałku pizzy od każdego by w końcu uznać, że nawet dobra pizza jednak daleko jej do wypieków z Włoch.
Ku uciesze dziewczyn w końcu nadszedł czas na plażę, na którą poszli po chwilowym zawitaniu w hotelu w celu przebrania się i zaopatrzenia się na resztę dnia. Okazało się, że pomimo zapewnień Asumy plaża była zaludniona jednak udało im się znaleźć wolne miejsce. Męskie grono zostało zmuszone do rozłożenia koców i parasola, natomiast dziewczyny skupiły się bardziej na sprawdzaniu temperatury wody. Lekka i przyjazna atmosfera plaży spowodowała, że nawet najstarsze grono poczuło się dziećmi. Chris, któremu kac zaczął przechodzić cieszył się z możliwości zakopania w piasku Vincenta, który odsypiał nieprzespaną noc. Antonio korzystał z okazji zawarcia nowych znajomości, a Kikari rozglądała się za muszelkami do udekorowania zamku z piasku, który tworzyła razem z Itami i Asu.

Vincent otworzył powoli jedno oko i miał zamiar je przetrzeć kiedy zdał sobie sprawę, że nie może ruszyć ręką. Zaskoczony otworzył drugie oko i uniósł głowę by zamiast swojego ciała zobaczyć kupę piachu. Spojrzał na Włocha, który majstrował coś przy tym piasku:
- Tosiek...
- O! Obudziłeś się! - Zadowolił się chłopak.
- Co jest grane?
- Chris Ciebie zasypał, a ja robię Ci cycki. - Odpowiedział dumnie i poprawiał swoje dzieło.
- Chris? Nie pierdol... - Miał ochotę pacnąć się ręką w czoło jednak nie mógł się ruszyć. - Jeny.. Nie spodziewałem się tego z jego strony. - W tym momencie spojrzał na dwie kupki piasku, które miały imitować piersi. - Ej! Ja nie chce takich brzydkich!
Antonio spojrzał na swoje dzieło oceniając je. Kiwnął parę razy głową, jakby się zgadzał ze swoimi myślami i zaczął się rozglądać po okolic:
- To czyje chcesz mieć?
- Tej w czerwonym bikini, po mojej lewej.
Na jednej ze skałek siedział sobie Christopher i przyglądał się osobą kąpiącym. Nie chciał się kąpać, bo na dnie może się roić od jeżowców, a on nie chce wylądować w szpitalu. Bardziej go interesowało siedzenie na jakiejś tam skale i obserwowanie co się dzieje. Z powodów oczywistych nie wziął ze sobą laptopa ani innego elektronicznego urządzenia, więc czuł się jakby zabrano mu cząstkę siebie. Zostały mu tylko okulary, których blaskiem odstrasza pobliskie dzieciaki. Tak siedział zamyślony kiedy poczuł jak ktoś go popycha i ląduje w wodzie. Po paru gwałtownych ruchach stanął na nogach i zaczął się rozglądać za sprawcą, jednak miał z tym problem bo przy lądowaniu spadły mu gdzieś okulary. Po chwili usłyszał kobiecy śmiech i już wiedział czyja to sprawka:
- Zachowanie godne takiej gówniary jak ty. - „Patrzył” w stronę, z której jak mu się zdawało dochodził śmiech blondynki.
- Jak mnie nazwałeś?
Przeczesał ręką mokre włosy z niezbyt zadowoloną miną i po chwili zajął się szukaniem okularów w wodzie. Kikari zszokowana tym, że została olana nie wiedziała co zrobić, jednak po chwili zeszła do wody przyglądając się marnym poszukiwaniom Anglika:
- O coś Cię spytałam! - Warknęła.
- Nie mam zamiaru powtarzać coś co już powiedziałem.
Nadymała zdenerwowana policzki i była już gotowa do rękoczynu kiedy poczuła, że ktoś ją obejmuje i zbliża się nieuchronnie do spotkania z dnem. Po paru sekundach zorientowała się, że Itamaki postanowiła się na nią rzucić i poczuła się zbita z tropu. Nawet chwila nie minęła, kiedy siedząc sobie na dnie w tej płytkiej wodzie, zobaczyła zbliżającą się Asume:
- Chris co ty robisz? - Spytała pomagając wstać dziewczynom.
- Szukam okularów! - Syknął.
- Pomogę Ci... - Westchnęła.
Ostatnie promienie słońca wpadały do pokoju dziewczyn, które ze znudzeniem oglądała Kikari. Przeczesywała mokre włosy palcami i czekała, aż Itami przestanie się szykować w łazience. Jednak nucenie szatynki i dźwięk pluskania wody w wannie dawały znać, że dziewczyna nie ma zamiaru w najbliższym czasie wyjść z łazienki. Blondynka podniosła się z łóżka i zaczęła pukać w drzwi :
- Weź się pospiesz!
- Ale przecież mamy masę czasu do kolacji...
- W jakim czasie? Za piętnaście minut mamy zejść do restauracji. - Westchnęła i postanowiła zająć się szukaniem suszarki do włosów.
Z łazienki dobiegł huk i parę przekleństw. Kikari uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła suszyć włosy. Itamaki wybiegła z łazienki poprawiając ramiączka sukienki i spojrzała na przyjaciółkę:
- Oddaj suszarkę...
- No i dlatego prosiłem ją by dała mi je pomacać. - Vincent zadowolony skończył swoją wypowiedź.
- Wybacz mi... - Zaczęła Asuma owijając kosmyk włosów na grzałce lokówki. - Teraz uważam, że nazywanie Ciebie „skończonym idiotom” nie oddaje twojego kolosalnego idiotyzmu.
Brunet zaśmiał się gorzko i wrócił do poprawiania swojego artystycznego nieładu na głowie. Jednak nie dane były mu swobodne zajmowanie się swoją fryzurą, bo kiedy tylko minimalnie zasłonił odbicie Asu w lustrze to pięta brunetki niemiłosiernie wbijała się w jego stopę:
- Mogłabyś łaskawie nie masakrować mojej stopy? - Syknął z bólu.
- A wolisz oberwać lokówką? - Pomachała mu przed nosem gorącym urządzeniem.
Czując ciepło z lokówki przełknął głośno ślinę i odsunął się od lustra ku wielkiemu zadowoleniu dziewczyny, która miała całe lustro dla siebie. Zrezygnowany wycofał się z łazienki i postanowił wykorzystać fakt, że w łyżeczce także widać jego odbicie.
Po pokoju chłopaków latały najróżniejsze przedmioty z walizki Antonia:
- Nie możliwe bym tego nie spakował! - Panikował Włoch.
- Znając Ciebie to jest bardzo możliwe...
Odpowiedziało mu tylko rozpaczliwe kwękanie Włocha, co go zresztą niezbyt interesowało. W końcu miał styczność z sprzętem elektronicznym, którego tak mu było brak na plaży. Właśnie czytał jakieś nowości ze świata elektroniki, kiedy na ekranie jego laptopa znalazły się bokserki. Zmącił parę przekleństw i spojrzał morderczo na kumpla, który najwyraźniej znalazł to czego szukał i bardzo z tego powodu się cieszył:
- Czy możesz z łaski swojej zabrać te swoje włoskie gacie z mojego laptopa? - Warknął, naciskając na „włoskie”.
- Ce? - Obrócił się by spojrzeć na dzieło swoich bokserek. - Co Ci nie pasuje w tym, że są włoskie? - Zmarszczył brwi.
- Wszystko... To samo dotyczy się kuchni.
- Powiedziało to brytyjskie bezguście... - Prychnął i wrócił do cieszenia się ze swojej ładowarki.
- Bezguście?! To proszę mi wytłumaczyć, czemu teraz w Lidlu jest tydzień Brytyjski! - Oburzony rzucił Tośkowymi gaciami w ich właściciela.
- Bo Lidl jest niemiecki, a oni też się nie znają. - Odpowiedział nie zwracając uwagę, że jego bokserki są na jego głowie.
Natomiast w jednym z biur z Chorwackich kancelarii prawnych zadzwonił telefon:
- Słucham?
- Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia... - Powiedział głos w słuchawce.
- Raczej w to wątpię... Przepraszam, ale aktualnie jestem zajęta.
- No cóż w takim razie co mam zrobić z Olimpią?
Eleni poderwała się z krzesła przerażona:
- O czym ty mówisz! - Krzyknęła do słuchawki i wyciągnęła szybko komórkę z torebki.
- Dobrze wiesz, daję Ci dwie godziny do zastanowienia się... Chyba, że życie siostry jest dla Ciebie niczym.

_________
W końcu... normalnie ledwo co udało mi się jakoś dobiec do końca tego rozdziału... Da się pewnie zauważyć, że pisałam go lekko na siłę za co przepraszam .-.

2 komentarze:

  1. Wciągające te zabawy na plaży. ^^
    Weeź. Teraz ty mnie trzymasz w niepewności. T^T

    OdpowiedzUsuń
  2. Da się zauważyć, Asu da. >D
    Ale spoko, nie przejmuj się...

    Muszę leczyć chociaż trochę swoje okucieństwo. =.=

    OdpowiedzUsuń