czwartek, 18 kwietnia 2013

22


            Panowała napięta atmosfera. Wszyscy wpatrywali się w Itamaki, która czuła się tym przytłoczona. Co jakiś czas syknął coś Francis, który próbował poskromić swoje mokre włosy by nie wpadały mu na twarz. Rudzielec siedział z założonymi rękoma i ignorował fakt, że jego grzywka teoretycznie przysłania mu świat. Natomiast Antonio walczył grzebieniem ze swoim mokrym buszem na głowie. Tylko Kikari wyglądała jakby nie chciała tutaj siedzieć, chociaż Włoch miał podejrzenia, że ma traumę. W końcu wbiła do gorących źródeł w dość nie najlepszym momencie i na pewno nie marzyła o takich widokach, jakie jej zafundowali. Wzdrygnął się na samo wspomnienie.
- Co chciałaś nam powiedzieć? – rzuciła od niechcenia.
Itami spuściła wzrok na nóż, nie wiedząc jak ubrać w słowa to co chodziło jej po głowie. Wcześniej miała nadzieję, że Kikari jej pomoże, w końcu były tej samej narodowości. Niestety chwilę przed tym zebranie, przypomniała sobie, że Souten była werbowana w Australii, więc może nie znać historii tej części rodziny. Podniosła nóż do poziomu swoich oczu i obróciła tak by wygrawerowany symbol był zwrócony do pozostałych.
- Chodzi o to, że mam pewne podejrzenia dlaczego Yamato nas tak potraktował.
Spojrzeli po sobie nie rozumiejąc co jakiś tam zwykły nóż ma wspólnego z tą sprawą. Tylko Kikari wydawała się rozczarowana odpowiedzią. Miała nadzieję, że szatynka okaże swe zaufanie i wyjawi im co się z nią dzieje. Joseph wziął od dziewczyny narzędzie i dokładnie mu się przyjrzał. Miał je już oddać, kiedy jego wzrok ujrzał graf.
- Widzicie… - zaczęła. – Wydaje mi się, że Japoński Kruk przejął dowodzenie nad grupą japońską. Wiem. Nie powinnam rzucać takich oskarżeń przez jeden symbol, ale to układa się w racjonalną całość. Kruk zawsze chciał odzyskać Azjatyckiego Feniksa! To było ich naczelnym celem.
Poderwała się na równe nogi i skakała wzrokiem po zebranych. Bała się. Nie chciała wyjawić to co ją trapi, jednak jeśli jej podejrzenia były właściwe, to jest bardzo źle.
- A jak im się to udało, to teraz zaczną się pozbywać nie japońskich członków grupy. A zaczną od nas.
            Do uszu Kikari doszły dźwięki jakiejś rozmowy. Przystanęła przy wejściu do części ogólnodostępnej i lekko się wychyliła. Właściciel Ryokanu widocznie się z kimś kłócił, jednak nie potrafiła zauważyć z kim. Gospodarz całkowicie zasłaniał jej widok. Więc musiała się zdać jedynie na wyłapane słowa. Mimo iż mężczyźni prowadzili ostrą wymianę zdań, to jednak nie robili tego zbyt głośno.
- Ale ja muszę na chwilę wejść. – stanowczo powiedział nieznajomy.
Właściciel pokręcił głową, że się nie zgadza i wskazał na wyjście. Mężczyzna widocznie zauważył, że nic nie wskóra i ruszył w kierunku drzwi. Dopiero teraz Kikari mogła mu się przyjrzeć. Był średniego wzrostu, o czarnych włosach, a na jego twarzy widniał ciemny zarost. Był ubrany jak pracownik biura, co trochę jej się nie podobało. Usłyszała czyjeś kroki, więc się obróciła i odsunęła by nie wyglądało, że podsłuchuje. Na szczęście była to Itamaki, która nerwowo przeczesywała palcami swoje włosy. Spojrzała zaskoczona na rodaczkę, po czym jej wzrok padł na wychodzącym mężczyźnie. W jednej chwili pobladła i stanęła w miejscu.
- Itami… - pstryknęła jej przed oczyma.
Miała wielką ochotę znowu ją spoliczkować, ale po wcześniejszej naradzie, wolała jednak z tego zrezygnować. Szatynka jakby nie kontaktując ze światem zewnętrznym, obróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem. Przez chwilę Kikari zastanawiała się czy za nią pójść, czy może za tamtym nieznajomym. Jednak uznała, że mężczyzna już pewnie odjechał, więc zostało jej sprawdzenie, co dziewczynie odbiło. W duchu wmawiała sobie, że się o nią nie martwi i robi to z myślą o całej rodzinie. W końcu ich grupa była głównym składem. Kiwnęła głową, zadowolona ze swojego rozumowania i bez pukania weszła do pokoju szatynki. Stanęła jak wryta i wpatrywała się w leżące na podłodze czarne kosmyki włosów. Powoli jej wzrok wędrował między poszczególnymi pasmami, by w końcu paść na ich byłą właścicielkę.
- Coś ty zrobiła? – niekontrolowanie krzyknęła.
Itamaki spojrzała na nią i uśmiechnęła się. Tak samo jak kiedyś. Szybko przegoniła z myśli to porównanie. Podeszła do niej i chwyciła ją za ramiona. Nie mogła zrozumieć czyny dziewczyny, która jeszcze niedawno była dumna ze swoich długich włosów. Nie raz sprzeczały się o to, która ma dłuższe i zazwyczaj szatynka wygrywała. Kikari miała wrażenie, że widzi całkowicie inną osobę, niż tą do której przywykła. Mimo iż to była ta sama twarz.
- Postanowiłam zmienić swój image – odpowiedziała beztrosko Itami.
Błądziła wzorkiem po włosach, które ledwo sięgały do ramion. Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Po co?
- Bo mi się znudził.
Wtem do jej uszu doszedł hałas od strony drzwi. Spojrzała na Antonia, który widocznie wypuścił z rąk opakowanie ciasteczek. Chłopak nagle podbiegł do nich i ciągle wpatrywał się w Itamaki. Mamrotał pod nosem coś po włosku i kręcił głową.
- Jak ty nieumiejętnie je obcięłaś – załamał ręce. – Trzeba jechać do fryzjera!
            Parę brytyjskich przekleństw zakłóciło ciszę przy stoliku. Francis podniósł wzrok znad swojego posiłku i spróbował nie parsknąć śmiechem, na widok jak rudy mężczyzna próbuje posługiwać się pałeczkami. Jednak nie była to jego wina, ponieważ sugerował by pójść do restauracji gdzie serwują Europejską kuchnię. W końcu anglik zrezygnowany, odsunął od siebie miseczkę ignorując burczenie w jego brzuchu.
- Stary to nie jest takie trudne – zaśmiał się.
Joseph posłał mu mordercze spojrzenie i próbował jakoś uciszyć swój żołądek, który ciągle upominał się  o jedzenie. Blondyn hamując atak śmiechu poprosił kelnera by przyniósł widelec. Pracownik restauracji widocznie był przyzwyczajony do takich sytuacji i błyskawicznie dostarczył sztuciec. Na twarzy rudzielca pojawił się szeroki uśmiech i z wielkim zapałem wziął się do konsumowania posiłku.
- Co im tak długo schodzi u tego fryzjera – westchnął Francis, zastanawiając się czy nie zamówić jakiegoś deseru.
- Nie widziałeś jej włosów – zrobił przerwę na kolejny kęs. – Tak tragicznie je podcięła, że pewnie przez dziesięć minut fryzjer się załamywał nad ich stanem.
Wzruszył ramionami. Dla niego nie wyglądało to tak źle, chociaż był świadom, że nie zna się zbytnio na włosach. Mimo iż sam posiada nawet długie włosy, które aktualnie miał związane w kucyk.
- A jak mówimy już o tym podcięciu, to musisz przyznać, że jest to trochę dziwne.
- Trochę? Raczej bardzo – odstawił widelec i wyciągnął się na krześle. – Znowu zaczęła zachowywać się tak jak wcześniej.
- Moim zdaniem zrobiła to by ukryć to co ją gryzie… - widząc jak Joseph unosi do górę brew, westchnął. – Zmieniając swój wygląd, odrzuciła złe wspomnienia. To coś w stylu zmiany jak u nastolatków. Tylko Ci robią podobne lub gorsze rzeczy by pokazać swój bunt, a jednocześnie ukrywają tym swoje problemy.
Brytyjczyk zaczął mlaskać, myśląc nad tym co usłyszał oraz czy przypadkiem nie ma jeszcze ochoty by coś przegryźć. Zajrzał do karty i dziękował stwórcy za dwujęzyczną zawartość menu. Zmarszczył nos i przywołał kelnera. Złożył zamówienie na deser lodowy i herbatę. Francis natomiast wolał ciasto oraz kawę.
- A może próbowała się ukryć? – wbił łyżeczkę w górę bitej śmietany, próbując się dokopać do lodów. – Kikari coś wspominała, że wcześniej zobaczyła jakiegoś mężczyznę, który próbował się dostać do środka.
Blondyn zrobił skupioną minę i wpatrywał się w filiżankę kawy.
- Faktycznie to by miało sens… Jednak myślę, że obydwie możliwości mogą być prawidłowe.
Wzrok Josepha powędrował ku wejściu, w którym pojawiła się brakująca trójka. Machnął ręką by pokazać gdzie siedzą i nachylił się ku Francisowi.
- Proponuję ponowną zmianę zakwaterowania.
Francuz kiwnął głową, że się zgadza.

            Po raz kolejny zmienili miejsce pobytu i tym razem zdecydowali się na wynajęcie apartamentu w pobliskim mieście. Chcieli mieć pewność, że nikt ich nie zaskoczy tak jak w Ryokanie, a takie rozwiązanie dawało im jeszcze więcej swobody. Kiedy inni się rozpakowywali, Itamaki siedziała w kuchni i wyciągała zakupy. Chciała upiec babeczki by jakoś wynagrodzić pozostałym to w co się wpakowali. Byli świadomi tylko jednego problemu, a istniał jeszcze drugi. Była świadoma, że prędzej czy później będzie musiała im to wyjawić. Pokręciła głową, wiedząc, że pierw musi uporządkować pewną sprawę. Zajrzała do szafek, szukając miksera, który oczywiście musiał być w tej ostatniej. Usłyszała jak jej telefon dzwoni i spojrzała na jego ekran. Zmarszczyła brwi i wybrała opcję „wycisz”. Nie chciała teraz z nim rozmawiać, mimo iż powinna. Położyła telefon na blacie wysepki i wzięła się za robienie masy do babeczek. Tradycyjnie podczas mieszania mikserem, musiała się trochę ubrudzić.
- Twój ojciec dzwoni. – odezwał się Joseph.
Podskoczyła jak oparzona i wyłączyła całkowicie obroty. Gwałtownie obróciła się w stronę Brytyjczyka, który siedział opary o blat i zerkał na jej telefon. Podeszła i wzięła aparat, mając uczucie, że jej ruchy są zbyt mechaniczne. Ociągała się z odebraniem połączenia i tak jak myślała, dzwonek zamilkł. Kątem oka spojrzała na rudzielca, który czytał jakieś kartki. Wyłączyła dźwięki i zabrała się za rozlewanie masy do foremek.
- Mogłabyś mi zrobić herbatę?
Bez słowa nastawiła wodę w czajniku elektrycznym. Nerwowo zerkała na Josepha, który dalej był zajęty czytaniem. W duchu odetchnęła z ulgą, że widocznie nie uznał tej sytuacji za podejrzaną. Podała mu kubek z herbatą i wróciła do swoich babeczek, które czekały na wstawienie do piekarnika. Kiedy skończyła z uśmiechem wzięła się za mycie brudnych naczyń. Zerknęła w stronę anglika, który porozkładał strony na blacie i podkreślał to co widocznie uważał za ważne.
- Ciekawe gdzie zniknął Kyouya…- mruknął pod nosem.
Zaskoczona spojrzała na niego. Nie spodziewała się, że akurat nad tym cały czas siedział. Jego wzrok padł na nią.
- Bo kiedy ty należałaś do tej grupy to on był jeszcze szefem, prawda?
Kiwnęła głową, nie będąc w stanie by odpowiedzieć naturalnie brzmiącym głosem. Czuła, że robi jej się słabo i oparła się o blat. Niebieskie oczy ciągle się w nią wpatrywały. Była świadoma tego, że Joseph już o wszystkim wie.
- Itami…
- Czego oczekujesz z mojej strony? – szepnęła.
- Chcę się spotkać z twoim ojcem.
Bała się tych słów. Zamknęła oczy próbując się uspokoić, była świadoma, że panika pogorszy jej sytuację. Kiwnęła głową, że się tym zajmie. Mężczyzna ociężale się podniósł z krzesła i zaczął zbierać dokumentację.
- Bardzo mi przykro, że musiałem dzwonić do pozostałych by się dowiedzieć, że Kyouya to twój dziadek – w jego głosie było słychać żal. – Nie chciałem ich zamartwiać. Cała trójka jest zajęta sprawami rodzinnymi, a teraz zapewne będą chcieli jak najszybciej do nas dołączyć. A dobrze wiesz, że oni jak i większość nas chce wykorzystać w pełni czas będąc ze swoimi krewnymi. Szkoda, że twój brak zaufania im na to nie pozwoli.
            Całą swoją uwagę skupiła na dłoniach, czekając aż zabrzmi dzwonek. Była wdzięczna Josephowi, który postanowił nic nie mówić pozostałym, póki nie porozmawia z jej ojcem. Teraz byli sami w apartamencie, ponieważ reszta postanowiła wybyć na miasto by coś dobrego zjeść i wypić. Zaczęła nerwowo przeczesywać swoje włosy, ciągle nie mogąc się przyzwyczaić do ich długości. Rozległ się dźwięk dzwonka, więc powoli podniosła się z kanapy. Bała się tego spotkania, bo nie wiedziała jak się ono potoczy. Nie znała tak dobrze Josepha by wiedzieć, o czym będzie chciał rozmawiać, czy będzie mowa o jej dziadku, a może jednak o czymś innym. Jednak najbardziej przerażało ją to, że nie wiedziała jak jej ojciec będzie się wobec niej zachowywać. Ich ostatnie spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych. Pokłócili się o to czy na pewno powinna wyjechać do Europy.
Drżącymi dłońmi otworzyła drzwi i spojrzała na swojego ojca. Widziała jak marszczy brwi, jak na jego twarzy znajduje się grymas niezadowolenia. Także zauważyła, że w ciągu roku widocznie postarzał. Nie był to już tak samo młody i pełny energii mężczyzna, który potrafił ją rozbawić do śmiechu jednym tekstem. Nagle wyraz jego twarzy złagodniał i nawet nie zauważyła jak znalazła się w jego objęciu. Poczuła jak jej oczy zaczynają szczypać i starała się powstrzymać łzy.
- Jak ja się o Ciebie martwiłem – wyszeptał, a po jego głosie rozpoznała, że także stara się nie rozpłakać.
Bardzo jej brakowało tego, jednak wiedziała, że to nie czas na takie czułości. Widocznie ojciec także to sobie uzmysłowił, i powoli uwolnił ją z uścisku. Chwycił Itamaki za ramiona i uśmiechnął się.
- W tych włosach wyglądasz jak twoja matka.
Zdziwiła się, ponieważ nigdy o niej nie mówił. Nawet nie wiedziała jak wygląda, bo po jej śmierci wszystkie fotografie zostały gdzieś ukryte. Dla niej całą rodziną był ojciec i dziadek. Zamknęła za nim drzwi i ruszyli do salonu. Joseph oderwał wzrok od lektury i szybko się podniósł, by uścisnąć dłoń mężczyźnie.
- Joseph Matley.
- Yoshiro Ikadea.
Oboje usiedli na kanapie natomiast Itami poszła do kuchni by przygotować herbatę. Szatyn odprowadził ją wzrokiem, po czym spojrzał na anglika.
- A więc pewnie chcesz wiedzieć co się stało z moim ojcem. – odpowiedziało mu kiwnięcie. – Prawdę mówiąc sam nie wiem. Z dnia na dzień zniknął i do tej pory nie wiadomo gdzie przebywa. Bo na pewno nie zginął.
Joseph kiwnął głową i odebrał od dziewczyny kubek. Itamaki usiadła na fotelu i zerkała na ich dwójkę. Panowała chwilowa cisza spowodowana piciem herbaty oraz konsumowaniem babeczek.
- Co z tym Yamato? Kim on w ogóle jest? Nie zauważyłem, żadnych wzmianek o nim w dostępnych dla mnie dokumentach.
Yoshiro głośno westchnął. Zmarszczył brwi zastanawiając się nad odpowiedzią. Itami musiała pohamować uśmiech, który sam się jej cisnął na usta, na widok swojego ojca. Kiedyś nieraz się z nim śmiała, że ich głowy są całkowicie puste, więc w ogóle nie myślą. A teraz widziała jak on robi to czego ponoć nie potrafią.
- Yamato, a raczej Takahshi to mój starszy brat. Przejął on dowodzenie nad japońską grupą z racji wieku. Niestety od samego początku nie był on zainteresowany przejęciem tytułu szefa po śmierci ojca, ani byciem jego prawej ręki podczas jego rządów. Prosił mnie bym go w tym zastąpił. Niestety ojciec go w tym popierał… - jego wzrok padł na córkę. – Na początku się zgodziłem, ponieważ nie miałem nic do stracenia. Jednak z czasem się to zmieniło – zamilkł, a Itamaki zaczęła powoli rozumieć co chciał powiedzieć. – I straciłem wtedy bardzo wiele. Postanowiłem z tego zrezygnować, więc mój brat nie chciał mnie znać. Nigdy nie był zbyt dobry w tym zawodzie, dlatego nie pisano o nim w raportach.
- Ale dlaczego chce się nas pozbyć? – zdziwił się Joseph.
Japończyk spojrzał na niego zaskoczony, więc podał mu nóż. Przez chwilę oglądał niedoszłe narzędzie zbrodni i zmarszczył brwi, widząc wygrawerowane ptaki. Pokręcił głową z niedowierzaniem i odstawił nóż na stół, ciągle się w niego wpatrując.
- Nie możliwe by mój brat był na tyle głupi i pozwolił by Kruk miał jakiekolwiek wpływy. W końcu zabili jego córkę.
Rudy mężczyzna ciężko westchnął, obawiając się tego. W chwili kiedy dowiedział się o pokrewieństwie, spodziewał się, że Yoshiro będzie go bronił. Mimo wszystko byli rodziną i nie jest w stanie dopuścić do siebie tych informacji. Zerknął na Itamaki, która ciągle przyswajała szokujące informacje co do jej krewnych. Przydałaby się teraz Asuma. W porównaniu do Francuzki, nie miał takiej smykałki do planowania akcji, ani strategicznego myślenia. Jego ostatnią deską ratunku był Francis, który aktualnie zastępował Chrisa i Asu.
- Chociaż faktycznie Kruk nie musi mieć wpływów. Może chcą się pozbyć tych którzy stoją im na drodze – odezwała się szatynka.
Joseph spojrzał na nią zaskoczony, próbując nadążyć za jej rozumowaniem.
- W porównaniu do Europy u nas dowództwo jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. To jest stary zwyczaj zaczerpnięty z Klanu. Lepiej by władza zostawała w jednej rodzinie i nie było o nią walk – wytłumaczył Japończyk. – A jeżeli pozbędą się wszystkich prawowitych następców, będą mogli starać się o to by ktoś z ich ludzi został wybrany na następnego szefa.
Brytyjczyk kiwnął głową, że rozumie, chociaż było to dla niego trudne. Tak jak mówili, w Europie panowały inne zasady, więc nie brał takiej możliwości pod uwagę.
- Wybaczcie, że przerwę wam, ale trochę trudno mi się w tym połapać, a muszę przekazać to jeszcze pozostałym… Więc na chwilę was opuszczę i po nich zadzwonię.
Ociężale się podniósł i ruszył w stronę jednego z pokoi, wyciągając z kieszeni telefon. Itami odprowadziła go wzrokiem, niezbyt się ciesząc z tego powodu. Mimo iż jej ojciec nie wyglądał na złego z powodu wcześniejszego, to jednak po usłyszeniu paru rzeczy o rodzinie, wolała nie przebywać z nim sam na sam. Yoshiro był zajęty oglądaniem widoku za oknem, widocznie nie chcąc wymuszać na córce rozmowy. Była mu za to w duchu wdzięczna, jednak ta cisza była dla niej okropna. Nigdy nie przepadała za takim nienaturalnym milczeniem i ponownie skupiła swą uwagę na dłoniach.  Próbowała wymyślić jakiś neutralny temat do rozmowy, jednak nic jej nie przychodziło do głowy.
- Co zrobisz po tym jak dorwiesz morderców Mituski?
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie wiedziała, że aż tak ojciec ją zna, że zauważa to co od kliku dni próbowała ukryć. Miałą świadomość, że jak dojdzie do konfrontacji z Krukiem będzie miała okazję dotrzymać swojej obietnicy. Wzruszyła ramionami nie mając żadnych pomysłów.
- Zemsta nie jest najlepszym rozwiązaniem…
- A skąd możesz o tym wiedzieć – krzyknęła hamując łzy, które same się cisnęły jej na oczy na wspomnienie tamtego wydarzenia.
Nagle twarz jej ojca spochmurniała i zrozumiała swój błąd. Jeszcze parę minut temu poznała przykrą prawdę o swojej matce. Miała ochotę go przeprosić, jednak jej duma na to nie pozwalała. W końcu był świadom co przeżywała.
- Jeśli ich najbliżsi będą chcieli się zemścić? Nie pomyślałaś o tym? Zemsta pogania zemstę. Pamiętaj.

__________________________
Rozdział wyszedł mi trochę przydługi, ale nie potrafiłam go umiejętnie podzielić by następna część nie była zbyt krótka i nie nachodziła na inne wątki. Wiem, że sporo w nim zamieściłam informacji, ale na razie tak będzie przez jakiś czas (chyba, że jakoś uda mi się to zmniejszyć xD). 

3 komentarze:

  1. Biedne włosy.
    A Itami zachowuję się tak jak nie lubię.
    Długi rozdział, dużo informacji i podkreślone wyrazy. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurna..nie ogarnęłam z początku i już myślałam, że chciałam popełnić samobójstwo. O.o"
    To jest jakaś faza...tutaj ja się zachowuje głupio, u mnie Itachi zachowuje się głupio...ciekawe kto u Kikuta tak będzie się zachowywał. :D
    Podkreślone wyrazy, to jest to. :D
    Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie, że mam takiego ojca. :D

    OdpowiedzUsuń