piątek, 31 sierpnia 2012

3 cz. 3

- To jest rodzina Asu? – Zdziwiła się Kikari patrząc przez okno w bibliotece.
- Tak, czemu to Cię dziwi? – Spytał Vincent zapalając papierosa.
Itami spojrzała na niego spod byka i puknęła się palcem w czoło wskazując na kurz. Francuz zmarszczył brwi i z niezadowoleniem zgasił papierosa.
- No bo są tacy normalni… Wyobrażałam ich sobie, że są bardziej do niej podobni.
Chris skupił się na ekranie laptopa i mruknął do Antonia, który szkicował coś na kartce. Brunet się zaśmiał widocznie rozbawiony odpowiedzią Kikari:
- No coś ty… Oni są jak najbardziej normalni… No może oprócz Sama, ten w czarnych włosach. – Poinformował ją. – To troszkę oziębły jest.
Podszedł do chłopaków i patrzył na ich poczynania kiwając głową jakby zgadzał się z tym co robią:
- Asuma jest z nimi jakaś taka inna… - Zauważyła Itami odrywając wzrok od okna i patrząc na książkę ze stolika.
- Pewnie rodzina jest dla niej ważna… - Mruknęła Kikari patrząc tam gdzie przyjaciółka.
Zmrużyła oczy by przeczytać lekko zatarty tytuł i jak to zrobiła to zdębiała. Spojrzała na szatynkę, która najwyraźniej dalej próbowała to zrobić i w końcu nie wytrzymała. Wzięła do ręki książkę i otwarła ją na losowej stronie. Kikari nagle zaczęła się po cichu śmiać widząc jej zmieszanie na twarzy i gwałtowne odstawienie książki:
- Chyba to normalne… Zwłaszcza w tym zawodzie. – Odpowiedział nagle Antonio i westchnął widząc pytające spojrzenia. – No wiecie… My możemy każdego dnia zginąć, zostać złapani, a do tego przez to nasza rodzina może być zagrożona… Dlatego są dla nas każda chwila z nimi spędzona jest wielkim szczęściem.
Reszta chłopaków pokiwała głową, że się z tym zgadzają.
            W końcu po paru godzinach Asuma dołączyła do nich i słuchała uważnie Vincenta. Co chwilę marszczyła brwi lub kręciła głową, jednak ani razu mu nie przerwała. Itami znudzona przeglądała książki ciesząc się, że nie są o tej samej tematyce co poprzednia, Kikari siedziała wczytując się w książkę "Pod Piracką banderą", natomiast Antonio i Chris cicho szeptali. W końcu brunet skończył swoją wypowiedź, lecz zamiast jakiegoś komentarza oberwał pięścią w twarz. Nagle reszta zaprzestała zajmować się tym czym się zajmowała i spojrzała na francuską część mafii:
- Czy ty czasami myślisz? - Wzięła głęboki oddech by się uspokoić.
Vincent spojrzał na nią zaskoczony nie rozumiejąc o co jej chodzi, a Antonio gestem wskazał dziewczynom by szybko przytrzymały Asume. W ostatniej chwili to zrobiły bo już się szykowała do kolejnego ciosu:
- Więc mam pytanie... Czy tylko ty masz dostęp do tego domu? Bo jak mi wiadomo to nie.
Chris z większą uwagą się jej przysłuchiwał i machnięciem ręki przywołał do siebie Tośka i Kikari. Blondynka na początku się zdziwiła czego od niej chce anglik, jednak wyjątkowo posłusznie wykonała polecenie. Christopher spojrzał na nich i trzymając pod pachą laptopa wyszedł z biblioteki.
            Szli w milczeniu przez salon, a Kikari wręcz korciło by komuś przywalić. Jednak wiedziała, że sprawa jest poważna i nie może sobie na to pozwolić. Ciągle pamiętała radykalną zmianę w zachowaniu chłopaków i Asu podczas planowania ostatniej akcji. Do tego w ich samochodzie była luźna atmosfera do czasu kiedy wszystko się rozpoczęło. Kiedy tak to wspominała weszli do kuchni, a Tosiek ręką przetarł jeden z blatów na którym wylądował laptop:
- Musimy znaleźć alarm oraz sprawdzić zabezpieczenia w oknach i jak wygląda zamek w kuchennych drzwiach. - Odezwał się Chris.
Nie było żadnego rozdzielenia zadań, jednak każdy wybrał coś innego. Anglik, który szybko znalazł panel alarmu zaczął mu się przyglądać i kiedy chciał coś powiedzieć, Antonio uniósł kciuk do góry kończąc błyskawiczną analizę okien. Kikari przyglądała się ciężkim metalowym drzwiom, jednak nic podejrzanego nie widziała więc powtórzyła gest kolegi. Blondyn kiwnął głową i zaczął coś mamrotać pod nosem podłączając kable do alarmu.
            Itami siedziała między Asu, a Vincentem by nie dopuścić do kolejnego ataku dziewczyny na szefa. Była strasznie wkurzona, że zostawili ją samą z tą dwójka, ale co mogła zrobić. Głośno westchnęła i wpatrywała się w tą przeklętą książkę na stoliku. Nagle pojawił się Chris i kiwnięciem głowy dał jej znać, że może już wstać. Z wielką ulgą to zrobiła i spojrzała z wyrzutem na Kikari, która wyglądała jakby nic nie ogarniała. Anglik głośno chrząknął by zwrócić na siebie uwagę znajomych:
- Po dokładnych oględzinach kuchni stwierdzam, że osoba, która tutaj weszła wpisała hasło w alarmie, bez ingerencji w jego system. - Vincent w tym momencie zbladł, a Asu odetchnęła z ulgą.
- Radzę teraz ich zostawić samych... - Szepnął do dziewczyn Włoch jakby zasmucony.
Jakby na potwierdzenie jego słów, Christopher wyszedł bez słowa i po chwili Antonio do niego dołączył. Itami spojrzała na Vincenta, który wstał i słabo uśmiechnął się do patrzącej na niego brunetki. Nagle poczuła jak Kikari ciągnie ją w stronę wyjścia, gdzie czekali na nich chłopcy. Blondynka już otwierała usta by coś powiedzieć lecz ubiegł ją Tosiek:
- U nas panuje zasada, że jeśli ktoś wprowadzi kogokolwiek z nas w błąd w sprawie bezpieczeństwa naszej rodziny, musi przyjąć wszystkie ciosy jakie zostaną mu wymierzone.
            Vincent patrzył na Asume i oczekiwał na cios, który nie chciał nastąpić. Dziewczyna westchnęła i podniosła się stając naprzeciw niego, podniosła rękę lecz po chwili ją opuściła:
- Nie zrobię tego... Jednak jeśli ponownie wprowadzisz mnie w taki błąd nie będę się wahać... Wierzę, że miałeś dobre intencje jednak nie sprawdziłeś dokładnie.
Dla niego słowa były gorsze od ciosów, bo prawdę mówiąc to się do nich przyzwyczaił kiedy Asu była wściekła, bo wtedy chwilę się powkurzała i potem było dobrze. Nagle się uśmiechnęła do niego na pociechę i coś zaczęło mu nie pasować. Asuma odwróciła wzrok i patrzyła przez okno:
- Ale z Ciebie podglądacz... - Mruknęła i się zaśmiała.
Stanowczo coś mi tu nie pasuje. w jej zachowaniu.. Przypomniał sobie podobne sytuacje i spojrzał na nią:
- Co jest? - Spytał świdrując ją wzrokiem.
- Samowi nie podoba się to, że nie pracuję... - Westchnęła. - Przez tydzień mam  mu pomóc w pracy więc zostanę u siebie w domu...
- Czyli musimy przełożyć wyjazd... - Mruknął i zaczął się zastanawiać nad tym wszystkim.
Poczuł na sobie jej spojrzenie Pewnie jest jej ciężko godzić to czym się zajmujemy z swoim zawodem i rodziną pomyślał i podrapał się po szyi:
- No tak jakby nie mamy nic do roboty, więc ten tydzień nas chyba nie zbawi... Ale Chris dostanie ataku szału i paniki jak się dowie, że zostaniemy dłużej. - Wybuchł śmiechem na samą myśl o tym zdarzeniu. - Będziemy pod telefonem, dobrze?
Wyciągnął rękę by przypieczętować to co powiedział, a ona uścisnęła ją bez wahania:
- Nie ma sprawy.
W tej chwili poczuł się jak dziecko, kiedy takie "obietnice" by nieodłączną częścią każdego dnia.
- Vincent! - Krzyczała sześcioletnia dziewczynka biegnąc.
Chłopiec w jej wieku obrócił się i spojrzał na nią zaciekawiony. Nic nie powiedział tylko grzecznie czekał, aż ona go dogoni:
- Co? - Spytał kiedy stanęła przy nim.
Po chwili trzymał w ręce słoik nutelli, a dziewczynka wyciągnęła do niego ręce:
- Masz obiecać, że będziesz jeść ją codziennie na tym wyjeździe. - W jej niebieskich oczach można było zobaczyć małe iskierki.
Chwilę się wahał by utrzymać ją w niepewności, lecz uścisnął mocno jej dłoń.
Uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie jednej z tych obietnic i spojrzał na nią rozbawiony. To co teraz przypominało tą małą Asu, to były te iskierki w oczach. Spojrzała na niego zdziwiona tym rozbawieniem, a on pohamował chęć poczochrania jej po włosach:
- Gdzie dokładniej będziesz?
- Na poligonie 4 batalionu de'l Militare de Saint-Cyr.

_________
Żeby nie było, że jestem jakaś chamska to dodaję kolejną część. Jednak nie odpowiadam za błędy bo dość trudno w pracy zajmować się edycją.

2 komentarze:

  1. Haha, to z nutellą mnie rozwaliło. ;>

    A ten komentarz wcześniejszy nie bierz do siebie.
    Mam niewyparzoną gębę. x.x

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham nutellę ;u; zwłaszcza niemiecką i francuską <3

    Spoko, po prostu mnie poniosło z nerwami bo miałam dość napiętą sytuację w pracy ;u;
    No i neta mi naprawili więc wróciłam do żywych :'D

    OdpowiedzUsuń