- Ja też chce jechać! –
Rozległo się oburzenie Tośka po kuchni.
Nikt tego nie komentował,
ponieważ na stole pojawiła się nowa porcja tostów francuskich. Natomiast Chris
jak rasowy anglik, odmówił ich spożywania i zażyczył sobie tosty angielskie,
dlatego Vincent był nieobecny bo poszedł po dżem:
- Nie możesz… - W końcu
odezwała się Asu kładąc na rozgrzanej patelni chleb tostowy zmoczony w jajku. –
Nawet Vinc nie powinien.
- Ale jednak jedzie… -
Mruknęła Kikari sięgając po kolejny tost.
- Nie jedzie ze mną… Tylko w
tym samym kierunku.
- Dlaczego nie możemy? –
Spytała się Itami sącząc herbatę, ale doszła do wniosku, że jest za gorzka więc
zaczęła ją słodzić.
- Bo moim bracia nie mogą się
dowiedzieć czym się zajmuję… - Obróciła chleb na patelni. – Cofną mi
uprawnienia oraz zamkną… - Mruknęła niezadowolona tą wizją.
Kolejna porcja tostów pojawiła
się na stole, a do kuchni wszedł zasapany Vincent z reklamówką pełną
słoików dżemu. Blondyn z dziecięcym
uśmiechem wyciągnął ręce po zakupy i przytulił się do niej mamrocząc coś z
brytyjskim akcentem.
- Jakie uprawnienia? –
Pierwsza oprzytomniała Itami pijąc herbatę, w której była chyba cała zawartość
cukierniczki.
Brunet usiadł na skraju stołu
i rzucił się na tosty nie racząc ich posmarować masłem, chociaż każdy wie, że
tak smakują lepiej:
- Asu jest po szkole
wojskowej. – Powiedział w przerwie między kolejnym gryzem a łykiem herbaty.
Dziewczyny spojrzały zdziwione
na brunetkę, która wyciągnęła z tostera tosty i podała je Chrisowi, który od
razu posmarował je dżemem morelowym. Nikt nie skomentował wypowiedzi bruneta,
bo każdy z męskich osobników skupiał się na śniadaniu. No może, nie Antonio,
który zażarcie przyglądał się pomidorowi. Natomiast sama zainteresowana usiadła
na blacie pijąc wodę:
- No co? – Nie wytrzymała
wzroku szatynki i blondynki.
- Na serio? – Spytała Kikari.
- Oui… - Uśmiechnął się Vinc
najwyraźniej najedzony. – Dziwi was to, prawda?
- Ale może kiedy indziej wam
to wytłumaczę czemu siedzę tutaj razem z wami, bo teraz musimy jechać. –
Spojrzała na zegarek i zeskoczyła z blatu.
Mężczyzna podniósł się
ociężale z siedzenia i założył okulary przeciw słoneczne mamrocząc coś o
przeklętych szwajcarskich zegarkach. Nagle stanął i się obrócił zsuwając lekko
okulary i spojrzał na pozostałą czwórkę:
- Nie rozwalcie domu podczas
naszej nieobecności…
Uśmiechnął się i wyszedł za
Asu, która trzymając w zębach kluczki od samochodu związywała włosy.
Mercedes-Benz W221 jechał z przepisową prędkością po
drodze, a w nim panowała nadzwyczajna cisza. Asu czytała jakąś gazetę, a
Vincent był zajęty wymyślaniem obelg w stronę kierowcy pojazdu co jechał przed
nimi. Nagle zahamował i nerwowo zaczął stukać w kierownicę:
- Trafiliśmy na korek albo na
strajk… - Mruknął patrząc jak z samochodu z przodu wysiadła blondynka.
Zadowolony potarł rękoma i
odpiął pas, natomiast Asu spojrzała znad gazety i wyciągnęła telefon z torebki.
Kiedy Vinc wyszedł i zaczął zagadywać do tamtej blondynki Asu przyłożyła
telefon do ucha i wróciła do czytania gazety:
- Będę trochę później bo są
pewne przeszkody w dojeździe.
Natomiast w domu wszyscy siedzieli znudzeni w salonie
zajmując się swoimi sprawami. Nagle rozległ się huk, a Kikari leżała na
podłodze:
- Itami… - Wysapała, a w
pomieszczeniu zawiało chłodem.
- Hm? – Sama zainteresowana
była zajęta graniem w pac-mana na telefonie.
Blondynka podniosła się z
ziemi i gdyby miała inny kolor włosów, to zapewne by wyglądała jak dziewczynka
z filmu „Ring”. Wyciągnęła rękę w stronę przyjaciółki i zabrała jej telefon,
unikając chaotycznych ciosów właścicielki telefonu po czym wyrzuciła go przez
okno. Z uśmiechem przyglądała się jak Itami wyskakuje za urządzeniem i z wielką
satysfakcją usiadła w fotelu. Nie zauważyła jak Chris patrzył na nią z
przerażeniem, a Antonio ponownie wysyłał coś na fanpage’a. Po paru minutach
Itami weszła do salonu z różnymi gałązkami i liśćmi we włosach. Tosiek pierwszy
wybuchł śmiechem, a po nim Kikari:
- Wiedźcie, że taka fryzura
będzie za nie długo w modzie. – Mówiąc to poprawiła gałązki i usiadła na
kanapie.
- Nikt temu nie zaprzecza. –
śmiał się Włoch co chwilę szturchając Anglika.
Chyba to był jego bezwarunkowy
odruch bo ciągle jak się śmiał to go szturchał. Christopher tylko błyszczał
złowrogo okularami i mówił pod nosem jakąś angielską wiązankę przekleństw.
- Wiecie co? Zastanawiam się…
- Itami odruchowo spojrzała na nią jak na okaz w zoo. – Nie patrz się tak na
mnie… Na serio myślę! – Oburzyła się. – To czemu dołączyliście do mafii?
Anglik poprawił okulary, które
błysnęły bardziej złowieszczo niż zwykle, a Antonio nagle przestał się śmiać i
powoli przetransportował się w okolice dziewczyn byle jak najdalej od kumpla:
- Dlaczego? – Spytał, a w jego
głos zabrzmiał mrocznie. – To wszystko przez tego jebanego żabojada… Musiał mi
się akurat trafić jako współlokator podczas nauki na Oxfordzie… - Wokół niego
zaczęło się robić coraz ciemniej, jakby zasysał całe światło. – Ciągle gadał o
Asumie, śpiewał pod prysznicem i krytykował brytyjską kuchnię. – Nagle Tosiek
chciał coś powiedzieć, ale spotkał się z lodowatym spojrzeniem i zamilkł. –
Więc powiedziałem mu, że zrobię wszystko jak przestanie. No i Here I Am.
Resztę wmurowało w oparcie
kanapy, a Chris napił się kawy. Aura wokół niego zaczęła słabnąć i dopiero
wtedy Włoch odetchnął z ulgą:
- Ja też tak jakby zostałem do
tego zmuszony… - Popatrzył w sufit i założył ręce za głowę. – Wracałem z
pizzerii kiedy wpadłem na tę trójkę. Może by mi to uszło płazem, gdybym nie
widział jak wyciągali z samochodu towar…
- Towar? – Zdziwiła się Itami.
- No, od tego zaczynali… No
ale zostałem ogłuszony i po paru rozmowach doszło do tego, że do nich dołączę…
Cóż w końcu znam się na ładunkach wybuchowych i dobrej kuchni. – Uśmiechnął
się.
- Gdyby nie twój brat to byś
pływał sobie razem z rybami. – Mruknął Chris robiąc coś na swoim laptopie.
- Czyli tylko my dołączyłyśmy
z własnej woli? – Spytała się Kikari.
- Ano…
- Przez ten korek jesteśmy
godzinę w plecy. – Mruknęła Asu.
- Plecy? Raczej w moją głowę…
- Odpowiedział kierując jedną ręką autem, a drugą masując obolałą głowę.
- Nie narzekaj… Nie musiałeś
zarywać do tej blond laski…
- A ty nie musiałaś mnie tak
mocno uderzyć.
- Ja tylko ratowałam twój
tyłek przed oberwaniem od jej faceta.
Samochód zatrzymał się przed
bramą domu, Asuma spojrzała na zegarek i westchnęła. Vincent poklepał ją
delikatnie po nodze:
- Powinno mi to zająć
maksymalnie dwie godziny… Zadzwonię do Ciebie jak będę się zbierać. –
Powiedziawszy to wysiadła z samochodu i przeszła przez bramę.
Przez chwile wpatrywał się w
jej oddalającą sylwetkę, po czym zwiększył obroty samochodu i z piskiem opon
odjechał. Spojrzał na budynek obok i zaśmiał się gorzko pod nosem:
- Vincencie ty masz chyba coś
z głową – Powiedział do siebie.
Nagle użył ręcznego i
obracając auto o 180 stopni zatrzymał samochód przy bramie jednego z domów.
Po kuchni rozległo się skwierczenie mięsa na patelni.
Wyjątkowo wszyscy oprócz Chrisa, byli zaangażowani w przygotowaniu obiadu.
Kikari zajęta była smażeniem, Itamaki zajmowała się ciastem na deser, a Antonio
przygotowywał sałatkę, natomiast Chris pił kawę im się przyglądając. Może by
trwali w tej ciszy, jednak Tosiek zaczął się nagle śmiać, na co reszta poczuła
się zbita z tropu:
- Tak sobie uświadomiłem, że
jesteśmy dość narodowi. – Zaśmiał się wskazał nożem na dziewczyny. – Wy
jesteście z Japonii. – Pokazał potem na Chrisa. – Ty z Anglii, ja z Włoch. A
Vincent i Asu z Francji.
- Faktycznie… Nie zwróciłam na
to uwagi. – Mruknęła Kikari przewracając mięso na drugi bok.
- Zabawne… zawsze myślałem, że
mafia jest jednej narodowości. – Zaczął kroić pomidory. – Ale wcześniej nie
rzucało się to w oczy, bo w końcu Europa i to kraje graniczące. No wiecie…
Wielka Brytania z Francją, która graniczy z Włochami. Ale teraz doszła do tego
Japonia.
Chris westchnął i spojrzał na
kumpla z poirytowaniem, na co Włoch się uśmiechnął szerzej i zaczął kroić
sałatę. Kroił ją tak szybko, że miało się wrażenie, że zaraz obetnie sobie
palce. Jednak nic takiego się nie stało i rzucał ją do szklanej misy.
- Dla czego nic nie robisz?! –
Warknęła Kikari, kiedy ręka anglika mignęła jej przed oczyma.
- Bo mam taki zakaz… - Mruknął
i nastawił wodę w czajniku. – Ale zawsze jestem gotów do pomo-
- Nie! – Krzyknął Tosiek
rzucając w Chrisa kawałkiem pomidora – Nawet nie próbuj… Ty… Ty bezguściu
smakowy!
Wkurzony Antonio był stanowczo
nowością dla dziewczyn, które dopiero od niedawna żyją w tym towarzystwie. Nie
znały go tak dobrze by wiedzieć, że Włoch jest wyczulony ta temat jedzenia. Bo
każdy raczej zna i widzi różnię między kuchnią Włoską, a Brytyjską:
- Że jak ty mnie nazwałeś? –
Wokół anglika pojawiła się już dobrze znana mroczna aura, a on sam wytarł twarz
z resztek pomidora.
-Czyżby bezguście smakowe nie
rozumiało, czy mam przytoczyć radioaktywne żarcie? – O dziwo Antonio nie zląkł
się aury kupla.
- Odwal się od mojego
jedzenia. Taki podrzędny makaroniarz nie jest w stanie zrozumieć wspaniałości
Brytyjskiej kuchni!
- Jaki podrzędny makaroniarz?
– Zaczął zgrzytać zębami. – I jakiej wspaniałości tej okropnej kuchni?
Dziewczyny patrzyły na kłótnię
dwóch przedstawicieli narodowych kuchni, a zarazem robiły to co wcześniej
robiły. Najwyżej nie będzie sałatki.
Hłe hłe hłe. Jak już mówiłam, widzę, że mam iście L'owskie słodzenie herbaty. ^^
OdpowiedzUsuńA ten Chris to zdolniacha. Opanował technikę stwarzania cienia. :D
Chris to taki angielski ninja... Tylko on nie jest tego świadomy xD
Usuń