wtorek, 21 sierpnia 2012

3 cz.1



- Ja też chce jechać! – Rozległo się oburzenie Tośka po kuchni.
Nikt tego nie komentował, ponieważ na stole pojawiła się nowa porcja tostów francuskich. Natomiast Chris jak rasowy anglik, odmówił ich spożywania i zażyczył sobie tosty angielskie, dlatego Vincent był nieobecny bo poszedł po dżem:
- Nie możesz… - W końcu odezwała się Asu kładąc na rozgrzanej patelni chleb tostowy zmoczony w jajku. – Nawet Vinc nie powinien.
- Ale jednak jedzie… - Mruknęła Kikari sięgając po kolejny tost.
- Nie jedzie ze mną… Tylko w tym samym kierunku.
- Dlaczego nie możemy? – Spytała się Itami sącząc herbatę, ale doszła do wniosku, że jest za gorzka więc zaczęła ją słodzić.
- Bo moim bracia nie mogą się dowiedzieć czym się zajmuję… - Obróciła chleb na patelni. – Cofną mi uprawnienia oraz zamkną… - Mruknęła niezadowolona tą wizją.
Kolejna porcja tostów pojawiła się na stole, a do kuchni wszedł zasapany Vincent z reklamówką pełną słoików  dżemu. Blondyn z dziecięcym uśmiechem wyciągnął ręce po zakupy i przytulił się do niej mamrocząc coś z brytyjskim akcentem.
- Jakie uprawnienia? – Pierwsza oprzytomniała Itami pijąc herbatę, w której była chyba cała zawartość cukierniczki.
Brunet usiadł na skraju stołu i rzucił się na tosty nie racząc ich posmarować masłem, chociaż każdy wie, że tak smakują lepiej:
- Asu jest po szkole wojskowej. – Powiedział w przerwie między kolejnym gryzem a łykiem herbaty.
Dziewczyny spojrzały zdziwione na brunetkę, która wyciągnęła z tostera tosty i podała je Chrisowi, który od razu posmarował je dżemem morelowym. Nikt nie skomentował wypowiedzi bruneta, bo każdy z męskich osobników skupiał się na śniadaniu. No może, nie Antonio, który zażarcie przyglądał się pomidorowi. Natomiast sama zainteresowana usiadła na blacie pijąc wodę:
- No co? – Nie wytrzymała wzroku szatynki i blondynki.
- Na serio? – Spytała Kikari.
- Oui… - Uśmiechnął się Vinc najwyraźniej najedzony. – Dziwi was to, prawda?
- Ale może kiedy indziej wam to wytłumaczę czemu siedzę tutaj razem z wami, bo teraz musimy jechać. – Spojrzała na zegarek i zeskoczyła z blatu.
Mężczyzna podniósł się ociężale z siedzenia i założył okulary przeciw słoneczne mamrocząc coś o przeklętych szwajcarskich zegarkach. Nagle stanął i się obrócił zsuwając lekko okulary i spojrzał na pozostałą czwórkę:
- Nie rozwalcie domu podczas naszej nieobecności…
Uśmiechnął się i wyszedł za Asu, która trzymając w zębach kluczki od samochodu związywała włosy.

            Mercedes-Benz W221 jechał z przepisową prędkością po drodze, a w nim panowała nadzwyczajna cisza. Asu czytała jakąś gazetę, a Vincent był zajęty wymyślaniem obelg w stronę kierowcy pojazdu co jechał przed nimi. Nagle zahamował i nerwowo zaczął stukać w kierownicę:
- Trafiliśmy na korek albo na strajk… - Mruknął patrząc jak z samochodu z przodu wysiadła blondynka.
Zadowolony potarł rękoma i odpiął pas, natomiast Asu spojrzała znad gazety i wyciągnęła telefon z torebki. Kiedy Vinc wyszedł i zaczął zagadywać do tamtej blondynki Asu przyłożyła telefon do ucha i wróciła do czytania gazety:
- Będę trochę później bo są pewne przeszkody w dojeździe.

            Natomiast w domu wszyscy siedzieli znudzeni w salonie zajmując się swoimi sprawami. Nagle rozległ się huk, a Kikari leżała na podłodze:
- Itami… - Wysapała, a w pomieszczeniu zawiało chłodem.
- Hm? – Sama zainteresowana była zajęta graniem w pac-mana na telefonie.
Blondynka podniosła się z ziemi i gdyby miała inny kolor włosów, to zapewne by wyglądała jak dziewczynka z filmu „Ring”. Wyciągnęła rękę w stronę przyjaciółki i zabrała jej telefon, unikając chaotycznych ciosów właścicielki telefonu po czym wyrzuciła go przez okno. Z uśmiechem przyglądała się jak Itami wyskakuje za urządzeniem i z wielką satysfakcją usiadła w fotelu. Nie zauważyła jak Chris patrzył na nią z przerażeniem, a Antonio ponownie wysyłał coś na fanpage’a. Po paru minutach Itami weszła do salonu z różnymi gałązkami i liśćmi we włosach. Tosiek pierwszy wybuchł śmiechem, a po nim Kikari:
- Wiedźcie, że taka fryzura będzie za nie długo w modzie. – Mówiąc to poprawiła gałązki i usiadła na kanapie.
- Nikt temu nie zaprzecza. – śmiał się Włoch co chwilę szturchając Anglika.
Chyba to był jego bezwarunkowy odruch bo ciągle jak się śmiał to go szturchał. Christopher tylko błyszczał złowrogo okularami i mówił pod nosem jakąś angielską wiązankę przekleństw.
- Wiecie co? Zastanawiam się… - Itami odruchowo spojrzała na nią jak na okaz w zoo. – Nie patrz się tak na mnie… Na serio myślę! – Oburzyła się. – To czemu dołączyliście do mafii?
Anglik poprawił okulary, które błysnęły bardziej złowieszczo niż zwykle, a Antonio nagle przestał się śmiać i powoli przetransportował się w okolice dziewczyn byle jak najdalej od kumpla:
- Dlaczego? – Spytał, a w jego głos zabrzmiał mrocznie. – To wszystko przez tego jebanego żabojada… Musiał mi się akurat trafić jako współlokator podczas nauki na Oxfordzie… - Wokół niego zaczęło się robić coraz ciemniej, jakby zasysał całe światło. – Ciągle gadał o Asumie, śpiewał pod prysznicem i krytykował brytyjską kuchnię. – Nagle Tosiek chciał coś powiedzieć, ale spotkał się z lodowatym spojrzeniem i zamilkł. – Więc powiedziałem mu, że zrobię wszystko jak przestanie. No i Here I Am.
Resztę wmurowało w oparcie kanapy, a Chris napił się kawy. Aura wokół niego zaczęła słabnąć i dopiero wtedy Włoch odetchnął z ulgą:
- Ja też tak jakby zostałem do tego zmuszony… - Popatrzył w sufit i założył ręce za głowę. – Wracałem z pizzerii kiedy wpadłem na tę trójkę. Może by mi to uszło płazem, gdybym nie widział jak wyciągali z samochodu towar…
- Towar? – Zdziwiła się Itami.
- No, od tego zaczynali… No ale zostałem ogłuszony i po paru rozmowach doszło do tego, że do nich dołączę… Cóż w końcu znam się na ładunkach wybuchowych i dobrej kuchni. – Uśmiechnął się.
- Gdyby nie twój brat to byś pływał sobie razem z rybami. – Mruknął Chris robiąc coś na swoim laptopie.
- Czyli tylko my dołączyłyśmy z własnej woli? – Spytała się Kikari.
- Ano…

- Przez ten korek jesteśmy godzinę w plecy. – Mruknęła Asu.
- Plecy? Raczej w moją głowę… - Odpowiedział kierując jedną ręką autem, a drugą masując obolałą głowę.
- Nie narzekaj… Nie musiałeś zarywać do tej blond laski…
- A ty nie musiałaś mnie tak mocno uderzyć.
- Ja tylko ratowałam twój tyłek przed oberwaniem od jej faceta.
Samochód zatrzymał się przed bramą domu, Asuma spojrzała na zegarek i westchnęła. Vincent poklepał ją delikatnie po nodze:
- Powinno mi to zająć maksymalnie dwie godziny… Zadzwonię do Ciebie jak będę się zbierać. – Powiedziawszy to wysiadła z samochodu i przeszła przez bramę.
Przez chwile wpatrywał się w jej oddalającą sylwetkę, po czym zwiększył obroty samochodu i z piskiem opon odjechał. Spojrzał na budynek obok i zaśmiał się gorzko pod nosem:
- Vincencie ty masz chyba coś z głową – Powiedział do siebie.
Nagle użył ręcznego i obracając auto o 180 stopni zatrzymał samochód przy bramie jednego z domów.

            Po kuchni rozległo się skwierczenie mięsa na patelni. Wyjątkowo wszyscy oprócz Chrisa, byli zaangażowani w przygotowaniu obiadu. Kikari zajęta była smażeniem, Itamaki zajmowała się ciastem na deser, a Antonio przygotowywał sałatkę, natomiast Chris pił kawę im się przyglądając. Może by trwali w tej ciszy, jednak Tosiek zaczął się nagle śmiać, na co reszta poczuła się zbita z tropu:
- Tak sobie uświadomiłem, że jesteśmy dość narodowi. – Zaśmiał się wskazał nożem na dziewczyny. – Wy jesteście z Japonii. – Pokazał potem na Chrisa. – Ty z Anglii, ja z Włoch. A Vincent i Asu z Francji.
- Faktycznie… Nie zwróciłam na to uwagi. – Mruknęła Kikari przewracając mięso na drugi bok.
- Zabawne… zawsze myślałem, że mafia jest jednej narodowości. – Zaczął kroić pomidory. – Ale wcześniej nie rzucało się to w oczy, bo w końcu Europa i to kraje graniczące. No wiecie… Wielka Brytania z Francją, która graniczy z Włochami. Ale teraz doszła do tego Japonia.
Chris westchnął i spojrzał na kumpla z poirytowaniem, na co Włoch się uśmiechnął szerzej i zaczął kroić sałatę. Kroił ją tak szybko, że miało się wrażenie, że zaraz obetnie sobie palce. Jednak nic takiego się nie stało i rzucał ją do szklanej misy.
- Dla czego nic nie robisz?! – Warknęła Kikari, kiedy ręka anglika mignęła jej przed oczyma.
- Bo mam taki zakaz… - Mruknął i nastawił wodę w czajniku. – Ale zawsze jestem gotów do pomo-
- Nie! – Krzyknął Tosiek rzucając w Chrisa kawałkiem pomidora – Nawet nie próbuj… Ty… Ty bezguściu smakowy!
Wkurzony Antonio był stanowczo nowością dla dziewczyn, które dopiero od niedawna żyją w tym towarzystwie. Nie znały go tak dobrze by wiedzieć, że Włoch jest wyczulony ta temat jedzenia. Bo każdy raczej zna i widzi różnię między kuchnią Włoską, a Brytyjską:
- Że jak ty mnie nazwałeś? – Wokół anglika pojawiła się już dobrze znana mroczna aura, a on sam wytarł twarz z resztek pomidora.
-Czyżby bezguście smakowe nie rozumiało, czy mam przytoczyć radioaktywne żarcie? – O dziwo Antonio nie zląkł się aury kupla.
- Odwal się od mojego jedzenia. Taki podrzędny makaroniarz nie jest w stanie zrozumieć wspaniałości Brytyjskiej kuchni!
- Jaki podrzędny makaroniarz? – Zaczął zgrzytać zębami. – I jakiej wspaniałości tej okropnej kuchni?
Dziewczyny patrzyły na kłótnię dwóch przedstawicieli narodowych kuchni, a zarazem robiły to co wcześniej robiły. Najwyżej nie będzie sałatki.


2 komentarze:

  1. Hłe hłe hłe. Jak już mówiłam, widzę, że mam iście L'owskie słodzenie herbaty. ^^
    A ten Chris to zdolniacha. Opanował technikę stwarzania cienia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chris to taki angielski ninja... Tylko on nie jest tego świadomy xD

      Usuń