czwartek, 13 września 2012

5


Po trwającej parę godzin jeździe samochodami, wszyscy siedzieli w Pizzerii dziadka Antonia i wcinali włoskie przysmaki. Chris czasami rzucał jakieś komentarze, że to nie jest tak wyśmienite jak Fish and Chips, ale wszyscy to olewali. Itami i Kikari jako, że są tutaj nowe musiały poznać całe rodzeństwo Włocha, które było cholernie liczne plus kuzynostwo. Miały już powoli tego dosyć, ale pyszna włoska pizza wszystko wynagradzała. W końcu do pizzerii wszedł mocno opalony brunet i mówiąc parę słów po włosku wyciągnął ręce do Antonia. Ten bez oporu odpowiedział mu z wielką radością i po chwili ściskał się z nim po męsku:
- To Louis. - Szepnęła dziewczynom Asuma.
Kiwnęły tylko głową i przyglądały się jak każdy członek mafii musiał być obściskany przez Włocha, no może nie każdy, bo Asuma została zaszczycona pocałunkiem w dłoń i pewnie paroma komplementami. W końcu wzrok włoskiego mafioza padł na nie:
- Och! Bella! Bella! - Wykrzyknął i już po chwili siedział przy nich.
- Louis przerzuć się na angielski. - Roześmiał się Vincent podając Asu kieliszek z winem.
Brunetka spojrzała na niego rozbawiona po czym na resztę chłopaków, którzy spożywali owy trunek. Uśmiechnęła się i upiła łyk wina:
- Och wybaczcie... Ale jak widzę takie anioły to nie mogę się powstrzymać od mówienia po włosku. - Powiedział posyłając dziewczyną uśmiech.
Kikari przez chwilę czuła się jakby siedział tutaj dziadek Vincenta, jednak owy Włoch wydawał się bardziej wychowany i tylko rzucał jakieś kiepskie teksty na podryw. Nagle przez drzwi wychyliła kobieta o długi, czarnych lokach i ciemnej karnacji. Rozejrzała się po wszystkich i jej wzrok zatrzymał się na Louisie:
- Forello! - Zawołała wyglądając na podirytowaną.
Mężczyzna spojrzał na nią i się poderwał na nogi coś jej tłumacząc w rodzimym języku. Dziewczyna zrobiła srogą minę, ale po chwili się roześmiała i oparła o jeden z stolików:
- Em... Poznajcie moją siostrę. - Odezwał się starając ukryć zmieszanie.
- Marina jestem. - Dokończyła za niego kobieta uśmiechając się przyjaźnie.
Przez pewien czas wszyscy gadali ze wszystkim, o wszystkim i o niczym. Trudno było określić o co w ogóle chodzi kiedy rozległ się czyjś telefon. Louis odebrał połączenie i po chwili spochmurniał:
- Pablo! Znowu te szumowiny z Pizy kręcą się tutaj. - Warknął, a starszy brat Antonia zerwał się na równe nogi.
Po chwili nie było obu mężczyzn i zrobiła się dziwna atmosfera. Marina przeprosiła wszystkich i wyszła, zostawiając lekko skołowaną grupę samą sobie. Antonio nagle przestał się uśmiechać i rozmawiał z jedną ze swoich sióstr, która wyłoniła się z kuchni:
- Ale przytłaczająca atmosfera... - Mruknęła Kikari i przyglądała się kieliszkowi z winem.
- No cóż w końcu Antonio wraz z Vincentem utrzymują naszą zwyczajną atmosferę, ale jak widać Tosiek się martwi. - Szepnęła Asu.
Po chwili Vincent podszedł do Włocha i o czymś z nim przez chwilę rozmawiał, po czym wrócił do stolika:
- Zostaniemy na noc i wcześnie rano jedziemy na prom.

Dom Antonia był duży, ale to nic dziwnego przy tak licznej rodzinie. Za budynkiem znajdował się ogród warzywny, a na każdym balkonie w doniczkach były zasiane zioła. Mimo dużej ilości pokoi im zostały przydzielone tylko dwa, w których musieli się zmieścić. Dziewczyny podstępem zajęły ten większy, który należał do Tośka i zwinęły materace sprzed nosa Chrisa, którego uwagę odwróciła Kikari wyzywając go od najgorszych. W końcu wszyscy siedzieli w pokojach i szykowali się do snu. No może prawie wszyscy bo dziewczyny jak to dziewczyny, zaczęły plotkować o wszystkich przystojnych włochach jakich zobaczyły dzisiejszego dnia. Asuma w pewnym momencie poczuła się trochę staro, więc postanowiła wyjść na balkon by przy okazji zapalić. Balkon był połączony z pokojem chłopaków, więc nie zdziwiła się kiedy zobaczyła Vincenta, który z papierosem w ustach macał kieszenie, szukając zapalniczki. Odchrząknęła by zwrócić na siebie jego uwagę, co zresztą się jej udało po bo chwili brunet spojrzał na nią błagającym wzrokiem:
- Gdzie znowu posiałeś swoją zapalniczkę? - Zaśmiała się i podała mu swoją wyciągając przy okazji z paczki papierosa.
- Gdybym to wiedział to bym nie szukał. - Odpowiedział i odpalił fajkę, po czym zrobił to samo z papierosem Asu. - Co Cię nagle naszło na nocne palenie?
- Nie mogę jakoś spać, a jestem chyba za stara na takie rozmowy jakie prowadzą dziewczyny. - Powiedziała i gorzko się zaśmiała.
Spojrzał na nią pytająco, ale nie miał szans na odpowiedź bo dziewczyna delektowała się papierosem i wypuściła smugę dymu z ust. Wzruszył w końcu ramionami i sam się oddał tej samej czynności patrząc na rozświetlone latarniami miasto:
- Antonio jest Ci teraz pewnie bardzo wdzięczny. - Powiedziała także wpatrując się w krajobraz.
- Nie mógłby się skupić na robocie gdyby zamartwiał się o swojego brata. - Lekko się uśmiechnął.
- Jednak ja wiem, że zrobiłeś to tylko ze względu na niego, a nie dla powodzenia misji. - Zgasiła papierosa i wrzuciła do popielniczki niedopałek.
Oboje wiedzieli, że Asuma ma rację bo w końcu razem się wychowali. Co równało się prawie całkowitemu braku jakichkolwiek sekretów oraz bardzo dobrą znajomością samych siebie. Pokręcił tylko rozbawiony głową i oparł się o balustradę tak by brunetka była naprzeciw niego:
- Masz rację. Ale to chyba nie jest sekretem, że traktuję wszystkich jak rodzinę... Która jest zresztą lepsza od mojej. - Odpowiedział i się zaśmiał by ukryć swoje zażenowanie.
- Oj przesadzasz... Tylko raz twój brat powitał Cię z dubeltówką, a ty już nie masz ochoty się z nim widzieć. - Powiedziała powstrzymując śmiech.
- To nie było śmieszne... Jestem pewien, że codziennie czatuje przy oknie i czeka, aż się pojawię by mnie zastrzelić.
- Wydaje Ci się. - Wybuchła śmiechem.
Spojrzał na nią z wyrzutem, po czym sam się zaśmiał i poczochrał jej włosy. Wystawiła do niego język i zaczęła poprawiać fryzurę, kiedy z pokoju chłopaków dobiegł jakiś dziwny dźwięk. Vincent westchnął i zakasał rękawy koszuli:
- Chris za dużo wypił... - Wytłumaczył jej i wszedł do pomieszczenia.
Przez chwilę wpatrywała się w drzwi po czym rozbawiona weszła do pokoju dziewczyny. Stała tak w drzwiach balkonowych i przypatrywała się dziewczyną, które zasnęły na dywanie między butelkami wina. Mogłabym przysiąść, że tych butelek wcześniej tu nie było. Westchnęła i zaczęła przeszukiwać szafki, w końcu znalazła dwa koce i przykryła nimi dziewczyny. Wtedy usłyszała ciche stukanie w drzwi balkonowe. Wyjrzała i spojrzała pytająco na Vincenta:
- Co powiesz na kolejnego papierosa?
Kiedy dziewczyny się obudziły po pierwsze czuły straszny ból głowy oraz suchotę w gardle. Zaczęły się rozglądać za jakąś wodą, lecz żadnej nie znalazły. Kikari pierwsza się podniosła na równe nogi i spojrzała na zegarek, który wskazywał na piątą nad ranem. Westchnęła i usiadła na łóżku. Itami postanowiła poleżeć na dywanie i przyglądać się sufitowi. Każda z nich czuła, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiedziały co. Milczały tak i rozmyślały starając się zapomnieć o tym cholernym kacu:
- Ej... Gdzie wcięło Asu? - Zauważyła Kikari.
Szatynka obróciła się na drugi bok i spojrzała na materac brunetki. Podparła się łokciami by lepiej mu się przyjrzeć, tak na wszelki wypadek jakby materac postanowił zjeść dziewczynę. Do pokoju wszedł Antonio trzymając dwie szklanki soku przecierowego:
- Pomoże to na kaca. - Powiedział i wręczył je dziewczyną, które od razu wypiły ich zawartość.
- Widziałeś gdzieś Asume? - Spytała Itami, oddając mu szklankę.
- Asume? - Zdziwił się i oparł o jedną z szafek. - Dziwne Vincenta też gdzieś wcięło.
Na balkonie rozległ się huk i wszyscy zaskoczeni tam pobiegli. Okazało się, że sprawcą hałasu był Vincent, który chcąc wstać z ziemi przywalił w doniczkę. Asuma siedziała podparta o ścianę i widocznie przed chwilą się obudziła, bo przecierała oczy:
- Co jest? - Spytała podnosząc się.
- Chyba my powinniśmy o to zapytać... - Zaśmiał się Tosiek. - Co wy robiliście?
Brunet pomasował bolące miejsce i spojrzał na zegarek klnąc pod nosem:
- Byliśmy na papierosie, rozmawialiśmy i widocznie zasnęliśmy... - Odpowiedziała Asuma. - A teraz przepraszam, ale idę skorzystać z łazienki.
Wyminęła wszystkich i weszła do pokoju, zostawiając ich na pastwę przeklinającego Francuza:
- Cholera ile potrzeba czasu by przywrócić je i Chrisa do stanu używalności? - Spytał patrząc na Włocha.
- Jeżeli mój dziadek pomoże to godzina wystarczy.
- Dobrze, akurat w sam raz... Musimy dojechać do południowej cześć Włoch na prom.
Antonio zagwizdał i lekko się uśmiechnął:
- No to trzeba się spieszyć. Dziewczyny pomóżcie mi z Chrisem.

Prom poruszał się powoli w stronę wybrzeży Albanii. Osoby, które wcześniej popiły spały teraz w samochodach wracając do siebie po miksturze dziadka Antonia. Nikt teraz nie zaufa temu staruchowi, który nie dość, że pluł oliwkami to wciskał kit, że to coś co im dał jest smaczne. Włoch i dwójka Francuzów stała oparta o barierkę i cieszyła się świeżym morskim powietrzem:
- Nie mogę się doczekać kiedy dopłyniemy do brzegu. - Mruknął Tosiek patrząc na fale.
- Ja bym Ci radziła się cieszyć tym powietrzem póki mamy okazję, bo w mieście nie będzie takiej okazji. - Odpowiedziała mu Asu walcząc z wiatrem by jakoś uratować swoją fryzurę.
Vincent skwitował to wszystko milczeniem i poprawił tylko okulary przeciwsłoneczne. Pozostała dwójka spojrzała na niego zdziwiona ciszą i po chwili oboje szykowali się do ataku na Francuza:
- Nawet o tym nie myślcie. - Powiedział nawet się nie ruszając.
Tosiek zaśmiał się i postanowił pójść po coś do jedzenia. Asuma chwyciła się za boki i spojrzała na niego groźnie:
- Weź się ogarnij. - Fuknęła na niego, a brunet, aż podskoczył mało co nie wypadając za burtę. - I lepiej powiedz co Cię trapi.
- Eh... - Westchnął dając za wygraną. - Myślę nad tym kogo mam wynająć w Chorwacji, oraz o tym, że to będzie pierwszy kontrakt dziewczyn...
- Wiesz, z wynajęciem może poczekaj, aż dowiemy się o kogo chodzi. - Zauważyła i wyciągnęła paczkę papierosów. - A co do tego to i tak prędzej czy później musiałby się z tym zmierzyć... W ogóle chyba są świadome na czym polega nasza praca, więc nie powinno być problemu.
Vincent poczęstował się papierosem i czekał, aż Asuma odpali swojego i pożyczy mu zapalniczkę. W momencie kiedy zaciągnął się pojawił się między nimi Antonio:
- No żeby palić przed jedzeniem... Nie wiecie jak psujecie wtedy smak potraw? - Spytał urażony i wskazał ruchem głowy na koszyk z jedzeniem, na dachu Ferrari.
Dziewczyny i Chris właśnie wychodzili z swoich aut i po chwili wisieli nad koszykiem szukając czegoś dla siebie. Asu i Vinc spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami:
- Wiesz akurat nie jestem głodna... - Powiedziała starając się udobruchać Włocha. - Podczas śniadania nie mogłam się oprzeć twojej kuchni i zjadłam chyba za dużo.
Komplement zadziałał na Tośka, który szeroko się uśmiechnął i wrócił do reszty:
- Dobre zagranie. - Zaśmiał się mężczyzna i wypuścił smugę dymu z ust.
- Ale także prawdziwe... Będę ten pobyt we Włoszech spalać z dwa miesiące. - Odpowiedziała zachowując poważną minę. - A wracając do tematu to słyszałam o kimś, kto może się przydać.
- Też pomyślałaś o "O"? - Spojrzał na nią strzepując popiół z końca papierosa.
- Tak. - Odpowiedziała zaskoczona. - Jednak nie pasuje mi to czym się zajmuje... Nie wiem czy wynajmowanie kogoś takiego to najlepszy pomysł.
- Ale musisz przyznać, że ma wyśmienitych ludzi jeśli chodzi o zbieranie informacji.
Kiwnęła głową i zaciągnęła się dymem. Dobrze wiedzieli, że nie polecenie, ale wsparcie kogoś takiego to nie najlepsze rozwiązanie. Mimo swojego zawodu nie potrafili zaakceptować pewnych rzeczy. Może właśnie dzięki temu jeszcze nie wpadli w wir mafii i tęsknili za normalnym życiem.
Każdy ze starszych członków mafii żałował faktu, że kogoś zabił: Vincent ciągle miał przed oczyma tą kobietę, która była obiektem jego kontraktu; Asuma nie mogła sobie wybaczyć, że przez wykonane zlecenie osierociła dwójkę małych dzieci; Antonio prawie codziennie wracał myślami do tego starszego, siwiejącego mężczyzny, który nieświadomie wsiadł do samochodu z ładunkami wybuchowymi; Chris nigdy nie zapomni wyrazu twarzy młodej dziewczyny kiedy wypiła podaną przez niego truciznę. Wszyscy mieli na sumieniu parę istnień i nie mogli się tych wspomnień pozbyć z pamięci. Jednak każda z tych ofiar na to zasługiwała, bo nigdy by się nie podjęli sprzątnięcia kogoś niewinnego. Kobieta, która zginęła z ręki Vincenta była sprawczynią wielu morderstw między mężczyznami z wyższych sfer w Grecji; Małżeństwo, którym zajęła się Asuma odpowiadało za dostarczenie broni buntownikom w Iraku; Starszy mężczyzna był emerytowanym mafiozem, który miał na sumieniu wiele niewinnych istnień; Młoda dziewczyna zajmowała się sprzedażą felernego towaru, po którym często dochodziło do obumierania organizmu osoby go przyjmującej. Jednak nie ważne kogo i za co się zabije to i tak pozostaje ta świadomość, że jest się mordercą.
______________________
Od autorki: Wiem, że dziwnie zakończyłam ten rozdział, ale bardzo mi zależało na pokazaniu tego co odczuwają bohaterowie. To jest taka mała refleksja, która ma też udowodnić, że nie tylko na komedii się opiera to opowiadanie. Do tego jakaś nowość bo ten rozdział nie jest podzielony na części! 

3 komentarze:

  1. Albo mi się wydaję, albo Asu poprawiała rozdział na trzeźwo. >D
    Hehe. Faza. :DD
    Wyobraziłam sobie jak Chris się rozbija po pokoju.
    I Vincenta z Asu na balkonie. XDDD
    O jaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, pewnie tak. xD Ale pisała go raczej jakby nie była sobą. XD Ale dobrze jest. ^^
      Ja też Vincenta z Asu na balkonie..coś pięknego. ^^

      Usuń
  2. Ej co ma oznaczać "poprawiała na trzeźwo"? xD
    Weźcie ten rozdział jest dla mnie jak sól w oku .^.

    OdpowiedzUsuń