sobota, 17 listopada 2012

8


            Dwa dni później do ich grona dołączyły trzy osoby, a dokładniej przedstawiciele płci męskiej. Nawet jednego z nich dziewczyny znały, bo Francis, o którym słyszały to był ten sam, który sprzedał im samochody. Nie ukrywały swojego zdziwienia kiedy go zobaczyły, jednak po chwili śmiały się, że przecież to było takie oczywiste. Ku (nie) zadowoleniu Kikari Joseph okazał się całkowitym przeciwieństwem Christophera i mimo swojego brytyjskiego akcentu był przyjaźnie nastawiony na świat. Itami nawet nazwała go angielską wersją Antonia, jednak Włoch zapewniał, że tak naprawdę to Joseph jest straszniejszy od Chrisa. Nie mogły w to jakoś uwierzyć, dopóki nie użył chwytu nelsona na Francisie, który opowiadał jak to się namęczył w wprowadzeniu go na pokład samochodu. Najcichszy z całego grona okazał się Czesław, który wyróżniał się całkowicie od wszystkich swoją blond bródką oraz śmiesznym słownictwem. Jak się potem okazało to był Czechem, a odkryły to kiedy Chris wspomniał o koledze z polski. Czesław zaczął nagle wyklinać polski naród, używając przekleństw, które zadziwiająco były podobne do tych polskich by w końcu uspokoić się pijąc czeskie piwo.
Tak spokojnie mijały godziny kiedy do ich domu wpadła Anica. Kobieta była zmęczona biegiem do jakiego się zmusiła i znalazła pierwsze lepsze oparcie na ramieniu Czecha:
- Nasz obiekt wypowiada się w radiu na temat relacji międzynarodowych. – Wysapała i z wielką chęcią wzięła od Czesława puszkę z piwem.
Vincent zaskoczony tym co usłyszał, spojrzał wymownie na Chorwatkę by podała kanał stacji radiowej jednak Francis już zdążył ją znaleźć. Przez chwilę było słychać szumy i trzaski spowodowane słabym zasięgiem jednak po poprawie anteny z odbiornika dobiegł głos starszego mężczyzny:
- „Kosowarzy kochali Albanię, ponieważ widzieli w niej swoją matkę, od której zostali oderwani siłą. Albańczycy zaczęli jej nienawidzić, ponieważ otoczona drutami, zasiekami i bunkrami, bardziej przypominała obóz. Kosowarzy mogli wyjeżdżać za granicę, izolowani Albańczycy jedynie palili się do oglądania świata. Kosowarzy spoglądali na Envera Hoxhę, jako symbol Albanii, a wielu z nich stało się marksistami z jego powodu. Albańczycy dawno go już znienawidzili, ponieważ był symbolem ucisku. Kosowarzy z rozrzewnieniem słuchali ludowych pieśni, a Albańczycy mieli ich po dziurki w nosie, ponieważ żadnej innej muzyki w albańskim radiu i telewizji nie było”. Ten cytat oddaje w pełni relację między tymi dwoma krajami, jednak na pewno były by lepsze gdyby nie Serbia. Powiadam, że ten kraj niszczy nie tylko Albanię i Kosowo ale także inne nacje bałkańskie!
W tym momencie Anica w przypływie złości wyłączyła odbiornik i przeklinając pod nosem spojrzała na całą resztę. Wiadome było, że nadszedł czas pozbycia się obiektu jak najszybciej bo zaczął niebezpiecznie sobie pogrywać.
Więc w końcu zebrali się wszyscy razem nad jednym stołem czytając dokumenty i obmyślając plan działania. Nie dało się nie zauważyć hierarchii i doświadczenia między członkami rodziny. Jak się szybko okazało to osobą z największym stażem w grupie była Anica, która jeszcze pamiętała czasy kiedy głową rodziny był dziadek Vincenta. Od razu po niej był Czesław, który także był członkiem Nationale de la famille za Vincenta I jednak przypadało to na schyłek jego kariery. Nic dziwnego, że ta dwójka najbardziej się udzielała a ich rady były brane jak najbardziej pod uwagę. W końcu został obmyślony plan działania, który miał być wdrożony następnego dnia. Kiedy kuchnia powoli pustoszała, Anica gestem ręki przywołała do siebie Itamaki i Kikari. Dziewczyny zaskoczone posłusznie zostały i przeczuwały coś niedobrego jednak nie mogły określić co.

            Tak jak zostało wcześniej ustalone rozdzielili się na dwie grupy pięcio osobowe, na czas podróży do miejsca docelowego. Z racji wielkości pojazdów jedna grupa złożona z dwóch Brytyjczyków, jednego Włocha, Czecha i Chorwatki przebywała w Ghost’cie Chrisa, a druga korzystała z luksów Range Rover’a, którym przyjechał Francis. Oczywiście w samochodzie gdzie przewagę mieli Francuzi doszło do sprzeczki kto będzie siedział obok kierowcy, jednak po paru niebezpiecznych spojrzeniach Asuma wygrała. Podczas podróży nie rozmawiali w ogóle o pracy, lecz bardziej o błahych sprawach, które głownie opierały się na motoryzacji. Itamaki jakby znudzona wysłuchiwaniem kolejnych modeli pojazdów czterokołowych, położyła głowę na ramieniu Kikari, która zadziwiająco siedziała cicho. Takamachi spojrzała w lusterko na chwilę odłączając się od rozmowy. Nie pasowało jej zachowanie dziewczyn, bo jeszcze parę dni temu rozpierała je energia (pomijając chwilowy syndrom „pierwszej egzekucji” Itami) i nie mogły się doczekać zakończenia zadania. Starała się w myślach jakoś skojarzyć fakt czemu tak się zachowywały, jednak pomimo swojej zdolności szybkiego analizowania sytuacji i dywersji, nie potrafiła tego zrozumieć. Zauważyła, że bezczelnie się w nie wpatrywała i poczuła się głupio, więc uśmiechnęła się by zatuszować ten fakt:
- Co jest? – Spytała patrząc na nie.
Odpowiedziało jej milczenie, jakby nagle przestały jej ufać. Nie podobało się to Asumie, ponieważ była pewna, że się jakoś zakumplowały. Nie mogła nazwać tego przyjaźnią bo zbyt krótko się znały i do tego widocznie jej nie ufały. Wiedziała, ze to źle bo w tej robocie zaufanie to podstawa, zwłaszcza przy takim zleceniu. Spojrzała na Vincenta, który w najlepsze rozmawiał z Francisem o komunistycznych samochodach, śmiejąc się z niektórych faktów. Szybko się zorientowała, że po prostu udaje, że nie zauważył braku wypowiedzi dziewczyn. Chciała postąpić podobnie lecz w jej położeniu było to niemożliwe, więc postanowiła zająć się patrzeniem przez okno co jakiś czas rzucając parę słów do rozmowy. Czuła, że po tym zleceniu czeka ich długa i prawdopodobnie nieprzyjemna rozmowa.
Samochody zatrzymały się na jednej z Splitowskich ulic, a ich kierowcy zajęli się przyglądaniu mapy co jakiś czas pytając o coś resztę pasażerów. Taki obraz był z ulicy, jednak rzeczywiście na mapie znajdował się dokładny plan akcji. Główną rolę w tym zadaniu odgrywały dziewczyny wspierane przez Christophera i Czesława. Reszta miała zajmować się ich osłanianiem. Żeńskie grono wysiadło z pojazdów i odebrały małe zawiniątko od koalicji brytyjsko-czeskiej. Przodem ruszyła Anica i nacisnęła dzwonek przy bramie, Asuma nawet nie zerkając na Japonki podeszła do Chorwatki i wysiliła się na nikły uśmiech. Z domofonu rozległ się krótki trzask po czym odezwał się męski głos. Anica powiedziała parę słów po Chorwacku i dało się w nich wyczuć prośbę. Rozmówca najwyraźniej nie był zadowolony z tego co usłyszał jednak brama się otworzyła. Ruszyły alejką prosto do drzwi, Asuma zwolniła krok i zrównała się z Itamaki i Kikari:
- Pamiętacie co macie robić? – Szepnęła.
Kiwnęły głowami jednak czuła, że coś przemilczały. Niestety było za późno by o tym porozmawiać, więc mała nadzieję, że to nic ważnego. Po chwili stały wszystkie przed drzwiami, który otworzył mężczyzna ubrany na czarno. Szybko dało się domyśleć, że to ochroniarz i tak jak było to w dokumentach sporządzonych przez Eleni wyglądał na maksymalnie 25 lat. Mężczyzna zaprowadził je do salonu, gdzie miały poczekać. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu i oceniła na ile procent uda im się zrealizować plan ucieczki.
W ogrodzie znajduje się dwóch strażników, którzy mijają się przy zachodnim ogrodzeniu. Przebycie tej drogi zajmuje im 5 minut, jednak one muszą odczekać 3 minut by nie znajdować się w ich zasięgu. Więc mają dwie minuty by przeskoczyć ogrodzenie, które jest pod napięciem. Christopher miał je wyłączyć, lecz zostaje sprawa psów, które znajdują się na terenie posiadłości. Z danych informacji są to cztery dobermany.
Przywołała w myślach plan budynku i szybko wywnioskowała, że przy zachodnim ogrodzeniu znajduje się kuchnia, więc będą mogły skorzystać z jej zawartości by uśpić psy.
Lecz zostaje sprawa ochroniarzy na piętrach, którzy z okien korytarzy mają idealny wgląd na ogrodzenie.
Musiała przyznać, że Ante nieźle zaplanował ochronę swojej rezydencji i samego siebie, jednak nie na tyle dobrze by wprawić ją w kłopot. Ten cały plan, który obmyśliła był awaryjny, ponieważ spodziewały się wyjść przez frontowe drzwi bez żadnych kłopotów.
Do salonu wszedł ochroniarz i kazał im iść za sobą. W końcu znalazły się w biurze ich obiektu – Antego Lovre:
- Dziękujemy, że znalazł pan dla nas chwilkę. – Odezwała się Anica.
Mężczyzna widocznie zadowolony z obecności samych kobiet uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje białe zęby, zapewne po wybielaniu. Nie możliwym było by weteran wojenny za czasów Jugosławii mógł mieć takie zęby, zbyt dobrze wiedziała co się działo podczas takich wojen i jaka była służba zdrowia. Lecz musiała ukryć swoje obrzydzenie tym człowiekiem i uśmiechnęła się:
- Nazywam się Colette, a te dwie dziewczyny to moje pomocnice. Yuki i Keiko. – Wskazała na Japonki. – Jestem z Francuskiego wydawnictwa historycznego. Panna Tatjana zaprosiła mnie by przedstawić historię Bałkanów i akurat przez przypadek usłyszałam Pana wypowiedź w radiu. – Mówiła spokojnie siląc się ciągle się na uśmiech. – Czy mogę liczyć na parę słów, które zamieszczę w publikacji?
Widać było, że Lovre jeszcze bardziej się ucieszył. To było dla nich wiadome, ponieważ czy właśnie nie chodzi mu o to by rozprzestrzenić informacje, które zniszczą politykę między Albanią, Serbią i Kosowem? Wskazał ręką wolne krzesła, na których usiadły:
- Cieszę się, że ktoś z zachodu zainteresował się moją wypowiedzią, którą i tak musiałem skrócić ze względu na krótki czas antenowy. – Odpowiedział w języku francuskim.
Nie powinna się zdziwić słysząc rodzimy język, jednak nie wiedziała, że Chorwat zna go. Poczuła na sobie ukradkowe spojrzenia pozostałej trójki i szybko się w sobie zebrała i kiwnęła głową do Kikari, która wyciągnęła z torby laptop i czekała na rozwój wydarzeń:
- Więc z Pańskiej wypowiedzi wynika, że Serbia jest odpowiedzialna za to co się działo na Bałkanach od czasów I wojny światowej. Dlaczego?
Mężczyzna zadowolony wypowiadał się na ukochany temat, a Kikari wszystko notowała. Cieszyła się, że mężczyzna posługiwał się językiem bardziej jej znanym niż chorwacki. W pewnym momencie lekko szturchnęła Itamaki widząc godzinę na zegarku. Szatynka ukryła zdenerwowanie i szepnęła coś na ucho Anice:
- Przepraszam, że wam przeszkodzę, ale gdzie jest toaleta? – Spytała udając zawstydzenie pytaniem.
- Na końcu korytarza w lewo. – Odpowiedział ciesząc się z rumieńca Chorwatki. – Coś się stało?
- To nic takiego, Yuki źle się poczuła… Proszę nie przerywać rozmowy.
Wyszły z gabinetu i ruszyły w stronę toalety, zamknęły za sobą drzwi i rozłożyły plan budynku. Ich celem była sypialnia gospodarza, znajdująca się na następnym piętrze. Musiały się tam dostać nie natrafiając na ochroniarzy:
- Według Asumy korytarz zostaje pusty tylko na trzydzieści sekund kiedy to ochroniarze znajdują się w skrzydłach i wracając się w połowie. – Mruknęła Anica starając się przypomnieć sobie o jakiej porze strażnicy zaczną zmierzać ku skrzydłom.
Itami przez ten czas siedziała cicho wpatrując się w mapę. Ona w porównaniu do starszej dziewczyny pamiętała to wszystko jednak nie mówiła. Kiedy doszła do wniosku, że tracą cenny czas powiedziała kiedy ma to nastąpić. Chorwatka była widocznie zdziwiona lecz po chwili udała obojętność i schowała plan do spodni. Wyszły po cichu z toalety i skierowały się ku schodom na piętro. Stanęły przy ścianie i wpatrując się w wskazówki zegara czekały na odpowiedną porę. W końcu nadeszła i biegnąc po miękkiej wykładzinie dostały się do celu. Ciężko oddychały, ponieważ musiały pokonać sporą odległość w bardzo krótkim czasie. Lecz teraz musiały się pośpieszyć by nie zbudzić podejrzenia ich ofiary, szybko przystąpiły do planu, który zakładał podmienienie leków. Według znanym im informacją, pojemnik z lekami znajdował się w pierwszej szufladzie szafki nocnej. Otworzyły ją i rzeczywiście zobaczyły małą buteleczkę i bez problemu zamieniły tabletki, które miały ratować życie na pastylki o odwrotnym działaniu. Kiedy skończyły swoją pracę i miały zamiar wyjść usłyszały jak jeden z ochroniarzy coś mówi. Zamarły w bezruchu wsłuchując się w rozmowę i szukając miejsca gdzie w razie czego mogą się ukryć. Klamka od drzwi powoli zaczęła zmierzać ku dołowi.

Asuma starała się ukryć swoje zdenerwowanie spowodowane bezczelnym wpatrywaniem się w jej dekolt przez Antego. Gdyby nie to, że trzeba jakoś odwrócić jego uwagę od tego, iż Anica i Itamaki nie wróciły by nic nie zaczął podejrzewać, to by mu przywaliła. Dyskretnie spojrzała na zegarek i ogarnął ją niepokój, ponieważ dziewczyny powinny już wrócić. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że im się nie udało, jednak odrzuciła tą myśl. Nie mogła sobie pozwolić teraz na chwilę zwątpienia, niestety ciągle wracała do niej sytuacja z samochodu. Przecież na pewno im się uda, w końcu Anica ma spore doświadczenie. Tak się uspokajała, powtarzając te słowa w myślach. W końcu nie wytrzymała i spojrzała dyskretnie na Kikari mając nadzieję, ze rozumie o co jej chodzi:
- Może ja sprawdzę czemu ich tak długo nie ma… - Powiedziała, ku uldze Asumy dobrze rozumiejąc o co chodzi.
Blondynka wyszła z biura i nagle sobie uświadomiła, że wolałaby nie przebywać razem z Chorwatem w jednym miejscu. Sięgnęła po laptopa, który Kikari postawiła na biurku i kiedy chwyciła urządzenie, poczuła jak Ante dotyka jej dłoni:
- Nie boi się Pani przebywać w takim kraju sama? – Spytał uśmiechając się.
Znieruchomiała na chwilę i przypatrywała mu się zaskoczona. Stanowczo nie spodziewała się takiego obrotu sprawy i najchętniej pokazałaby temu mężczyźnie jak kończąc tacy jak on:
- Nie jestem sama. – Odpowiedziała hamując przypływ złości i zabrała swoją dłoń.
Zaśmiał się cicho jakby usłyszał jakiś dowcip i zaczęła się powoli niepokoić. Nie dość, że dziewczyn jeszcze nie było to nie wiedziała do czego zdolny może być osobnik, który siedział naprzeciw niej:
- Nie mówię o tych dziewczynach… One takiej pięknej damy nie ochronią przed zalotnikami. – Podniósł się z fotela i zaczął się przechadzać po pomieszczeniu.
Czuła się jak małe stworzenie uwięzione w klatce głodnego tygrysa. Nawet to porównanie pasowało, ponieważ Ante chodził po biurze tak jak tygrys i mierzył wzrokiem swoją ofiarę. Natomiast ona nie była przygotowana na taki zwrot akcji i musiała jak najszybciej wymyślić coś co może go jakoś zniechęcić. Niestety może była dobrym strategiem jednak nie w takich sytuacjach ja ta. Miała coś powiedzieć kiedy poczuła na swojej szyi ciepły oddech, mimowolnie poczuła jak ciarki przechodzą jej po plecach:
- Nie mówiłam o moich pomocnicach. – W końcu się odezwała i nie widząc twarzy Chorwata wiedziała, że go zaskoczyła. – Przyjechał z nami mój narzeczony wraz z kumplami. – Powiedziała pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej do głowy.
Mężczyzna nagle się wyprostował i podszedł do okna. Nie wiedziała czy kupił jej kłamstwo jednak cieszyła się, że zostawił ją w spokoju. Powoli zaczęła zauważać, że zbyt pochopnie zadziałała, ponieważ między innymi nie posiada żadnego pierścionka zaręczynowego:
- Cóż… Nie dziwię się, że taka kobieta jak Pani jest zaręczona. – Powiedział wpatrując się w okno.
Czyli uwierzył w to… W duchu odetchnęła z ulgą i teraz najważniejsze było by dziewczyny jak najszybciej wróciły. Wiedziała, że ich obiekt pewnie poczuł się urażony i będzie mniej chętny do tego by dłużej tu przebywały. Akurat w tym momencie do biura weszły dziewczyny, a Itamaki wspaniale udawała, że źle się czuje. Ante obrócił się w ich stronę i uśmiechnął się, jednak słabiej niż poprzednio:
- Miło było mi udzielić Pani parę informacji i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Podniosła się z krzesła świadoma tego, że udało im się wykonać zadanie. Z grzeczności uścisnęła mu rękę i kierowała się ku drzwiom, w których stały dziewczyny:
- Życzę udanego małżeństwa. – Powiedział.
Spojrzała na niego przez ramię będąc pewna, że słyszała nutę sarkazmu. Przez chwilę zwątpiła czy naprawdę jej uwierzył, czy to tylko jej się wydaje.

- Z przykrością informujemy, że Ante Lovre, który udzielił nam ostatniego wywiadu zmarł na zawał serca. – Z odbiornika odezwał się głos albańskiego spikera.
Śniadanie przy której usłyszeli tą wiadomość stało się jeszcze lepszym. Nastąpiło rozluźnienie atmosfery, która panowała wieczorem i myśl o nadchodzącej wypłacie była bardzo pocieszająca. Długo nie musieli czekać na telefon od Sadije, która umówiła się z Vincentem na odebranie wynagrodzenia. Reszta w tym czasie zaczęła się pakować do dalszej podróży. Francis z Josephem nie czekając na powrót szefa pojechali na lotnisko by zdążyć na samolot do Londynu. Uzgodnili razem z Asu, że jak będą w ich okolicach to dadzą im pieniądze. Anica pożegnała się wylewnie z Antoniem i powiedziała, że dla niej wynagrodzeniem jest brak tego idioty na świecie. Z doczepianej grupy został tylko Czesław, który powiedział, że zabierze się z nimi bo i tak według planów zmierzają na Czechy.
Asuma postanowiła wykorzystać chwilę czasu i zapukała do pokoju dziewczyn. Nie słysząc odpowiedzi lekko uchyliła drzwi i zajrzała do środka. Itamaki i Kikari siedziały na podłodze i o czymś rozmawiały, spojrzały niezadowolone na brunetkę:
- Mogę wam przeszkodzić? – Spytała się i weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Tak naprawdę to spytała z grzeczności, ponieważ musiała z nimi porozmawiać. Nie wiedziała co wyniknie z tej rozmowy jednak miała nadzieję, że rozwieje wątpliwości jakie się pojawiły poprzedniego dnia. Nie chcąc nad nimi górować siedząc na krześle postanowiła zająć miejsce na podłodze. Czuła na sobie nieżyczliwe spojrzenia i zastanawiała się co takiego poszło nie tak, że stała się osobą dla nich wrogą:
- Co się stało, że tak się zachowujecie? – Spytała nie owijając w bawełnę.
- Jak się zachowujemy? – Spytała Itamaki.
Poczuła, że coś w niej pęka i mimo tego, że postanowiła być dla nich miła i spróbować się jakoś zaprzyjaźnić to teraz odstawiła to na drugi plan:
- Posłuchajcie… - Warknęła. – Nie podoba mi się wasza nagła zmiana zachowania i nie udawajcie, ze tak wcześniej było. – Jej ton stał się bardziej stanowczy. – Myślicie, że to nic takiego? To się bardzo mylicie, ponieważ może mieć to wpływ na naszą pracę. Więc chcecie czy nie macie mi powiedzieć o co chodzi!
Była świadoma, że zachowała się tak samo jak wtedy kiedy się spotkały, a nawet bardziej stanowczo. Wiedziała, że dziewczyny są zdziwione nagłą zmianą jej zachowania, lecz po chwili Kikari ściągnęła gniewnie brwi:
- To może ty powiedz nam prosto w twarz, że uważacie nas za utrudnienie. – Krzyknęła.
Chciała coś odkrzyknąć kiedy doszedł do niej sens słów blondynki. Zdziwiła się i to nie na żarty, ponieważ nigdy tak nie pomyślała, a tym bardziej reszta:
- Skąd wam to przyszło do głowy?
Japonki wymieniły między sobą spojrzenia, jakby nie były pewne czy wyjawić informacje, a Asuma przyglądała się im z zaskoczeniem:
- W cale tak nie myślicie? – Szepnęła Itamaki.
- W życiu by nam coś takiego by nam nie przyszło do głowy.
Widać było, że dziewczyny odetchnęły z ulgą i zaczęły przepraszać starszą dziewczynę. Asuma ucieszyła się, że to jednak nie jej wina, że tak się wczoraj zachowywały. Po chwili ich rozmowa stoczyła się na opowieści Itami jak przeżywała to zadanie, gestykulując przy tym namiętnie. Następnie nastąpiła zmiana tematu na bardziej błahe sprawy, że nawet nie zauważyły kiedy w drzwiach pokoju stał Vincent i im się przyglądał. Dopiero Kikari go zauważyła kiedy podniosła wzrok nad brunetkę i się przestraszyła. Asuma nie rozumiejąc reakcji koleżanki obróciła się i wpatrywała w przyjaciela, który gestem ręki przywołał ją do siebie. Posłusznie podniosła się z podłogi i podeszła do niego, on natomiast się uśmiechnął przepraszająco i ciągnąć Asumę w głąb korytarza, powiedział dziewczyną by za chwilę zeszły do salonu. Kiedy zostali sami przyjrzał się je uważnie:
- Rozumiem, że już wiesz o co chodziło. – Powiedział otwierając drzwi do ogrodu.
- Anica im nagadała, że są niby utrudnieniem. – Mruknęła i zaczęła szukać papierosów po kieszeniach.
Brunet się skrzywił i podał swoją paczkę. Dobrze wiedział, że innym członkom mafii może się nie podobać, że niezbyt doświadczone dziewczyny zostały przyjęte do ścisłego grona jego zaufanych ludzi. Nie. Ci ludzie byli kimś więcej niż zaufanymi osobami. Byli dla niego jak przyjaciele, a nawet rodzina i tylko z tego powodu stworzył coś takiego czym oni byli. Pamiętał bardzo dobrze jak Asuma się go spytała, dlaczego tak szybko je wcielił do ich grona:
- Ponieważ mam wrażenie, że będą nam bardzo bliskie. – Szepnęła Asuma, patrząc na unoszący się dym. – Dziwne, ale właśnie przypomniałam sobie twoje słowa sprzed tygodni.
- Dziwne jest to, że także o tym właśnie myślałem. – Zaśmiał się i poczochrał ją po włosach.
- Ale miałeś wtedy rację…

W salonie jak to tradycyjnie bywa podczas jakiś wyjazdów, wszyscy zapoznawali się z trasą jaką muszą pokonać. Na pociechę był fakt, że głównie będą się przemieszczać przez państwa Unii, więc będzie wszystko szło sprawniej. Kiedy już uzgodniono, że po wyjeździe z Chorwacji nie będą jechać w oddzielnych grupach, do salonu wszedł Czesław z łzami w oczach:
- Co się stało? – Zdziwił się Antonio.
- Nic się nie stało… Cebulę tylko obierałem. – Odpowiedział lekko urażony.
Przez chwilę zapanowała cisza, którą zagłuszył śmiech reszty. Stanowczo brodaty Czesław komicznie wyglądał płacząc i to z powodu cebuli. Czech urażony wrócił do kuchni i nawet przeprosiny reszty na niego nie zadziałały. W końcu nadszedł czas by wyjeżdżać, więc po zapełnieniu bagażników, oraz wolnych siedzeń innymi tobołkami, nastąpił czas na ostatniego papierosa. Oczywiście ta chwila była przeznaczona dla dwóch osób, ale reszta uznała to za pretekst do rozmowy:
- No i tak jakby moja siostra ma jakoś urodzić za dwa miesiące. – Odpowiedział Włoch na pytanie Czesława o rodzinę.
- Dzieci są straszne i okropne… - Mruknął Czech.
- I powiedział to ojciec bliźniaków. – Zaśmiała się Asuma.
Kikari i Itamaki niezbyt ogarniając masę informacji, jakie co chwile padały, zaciekawiły się. Brodacz uśmiechnął się na myśl o swoich dzieciach i wyciągnął z portfela zdjęcie. Na fotografii były dwie sześcioletnie dziewczynki o rudych włosach, związane w dwa warkoczyki. Widać było, że Czesław jest bardzo dumny z faktu, iż jest ojcem takich pięknych dziewczynek:
- Ta po lewej to Michaela, a druga to Hanna. – Powiedział i schował fotografię.
Przez chwilę jeszcze rozmawiali o jego dzieciach by w końcu wyruszyć w podróż.

W Pradze panował zaskakująco słoneczny dzień, więc turyści z wielką chęcią poruszali się po mieście. Właśnie oni stanowili pewne utrudnienie dla kierowców, bo może nie miejscowi ale zagraniczni potrafili wejść pod maskę samochodu. Czesław przez CV radio za każdym razem komentował, że są to Polacy jednak w końcu przestali mu wierzyć kiedy obwiniał ich o czerwone światło na skrzyżowaniu. Po paru minutach jazdy dotarli do domu Czecha gdzie w drzwiach już czatowały jego córki. Mężczyzna bez zwłoki wyskoczył z samochodu i zgarnął do siebie dzieci. Główna część rodziny planowała od razu pojechać, jednak krzyki dziewczynek im na to nie pozwoliły:
- Wujek Vincent! – Krzyczały bliźniaczki kiedy brunet otworzył drzwi by pożegnać się z brodaczem.
W ten sposób przegrali z dziećmi, które nie miały ochoty zostawić w spokoju szefa i męczyły go jak tylko mogły. Antonio czuł się nawet urażony, że jest tak w tle, ale po chwili Misia i Hania rzuciły się na niego. Temu istnie sielankowemu obrazowi przyglądała się kobieta o krótko ściętych rudych włosach. Czesław kiedy tylko ją zauważył, objął i pocałował:
- Stasiu… - Powiedział przymilając się do żony.
Ona tylko się zaśmiała i zaprosiła wszystkich do środka. Dom Czesława i Stanisławy nie był zbyt duży, a jego powierzchnię zmniejszały różne rodzinne pamiątki. Nie było ściany na której nie wisiało jakieś zdjęcie, ani półki wypełnionej różnymi figurkami. Atmosfera w domu była istnie rodzinna, że aż chciało się w nim zostać na zawsze. Mimo pewności Japonek miejscem, w którym przesiadywali to była kuchnia:
- Bo kuchnia to serce domu Słowianina. – Stwierdził Czech kiedy został o to zapytany.
Między posiłkami Asuma i Vincent bawili się z dziewczynkami, a Tosiek próbował przekonać Chrisa by przestał być taki oziębły przy dzieciach. W pewnym momencie Itami zaśmiała się pod nosem i to nie z powodu historii, przy których Czesław miał szczęście:
- Wiesz co Kiki… - Zaczęła przypatrując się dwójce francuzów. –Teraz rozumiem wyjątkowość jaka u nas jest. Bo nasza rodzina może się tak nazywać pełnoprawnie, ponieważ wszyscy się traktują jako prawdziwych krewnych…
Kikari przez chwilę się zamyśliła, analizując tezę przyjaciółki. Musiała się z nią zgodzić, bo zwłaszcza teraz miały okazję zobaczyć jak dwójka najważniejszych osób w mafii bawi się z dziećmi jednego z wielu jej członków. Do tego było widać, że dziewczynki ich znają więc dość często tu bywali.
- Masz rację. – Odpowiedziała.

W pomieszczeniu panowała ciemność, a jedynym źródłem światła była mała lampka na biurku. Krzesło było obrócone do niego oparciem. Do pokoju wszedł mężczyzna najwidoczniej nie cieszący się, że musi tu przebywać:
- Towarzysz Ante opuścił nas dzisiaj rano. – Powiedział.
Krzesło lekko się poruszyło jednak nie na tyle by widzieć kto w nim siedzi:
- To było do przewidzenia… - Odpowiedział mu wysoki męski głos.
Mężczyzna lekko poddenerwowany przenosił swój ciężar z jednej nogi na drugą. Widocznie coś go trapiło, jednak nie był pewien czy może to powiedzieć. Świstem wypuścił z ust powietrze:
- Co z tą chorwacką dziewczyną? – Spytał.
- Róbcie co chcecie byleby żyła.


____________________
No i w końcu akcja w Chorwacji się zakończyła, więc radujmy się! 

Właśnie zauważyłam, że bardzo się skupiłam na Chorwacji i przepraszam jak komuś się to nie podobało.

1 komentarz: